Chrześcijaństwo a tolerancja – na czym ona polega?

Zobacz również

Strona głównaZiemia i kosmosHistoriaChrześcijaństwo a tolerancja – na czym ona polega?

Dzisiaj dużo mówi się o tolerancji, do tego stopnia, że wielu nie pamięta, na czym faktycznie polega. Czym więc ona naprawdę jest?

Współcześnie słowo tolerancja jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Najchętniej jest ono używane przez środowiska LGBT i inne, które je wspierają, np. społecznie liberalne partie polityczne, zwłaszcza po stronie lewicy. Środowiska te dążą do tego, aby tolerancja obejmowała nie tylko same akty homoseksualne, ale także legalizację związków homoseksualnych i adopcji dzieci przez pary homoseksualne.

Z tego powodu na przełomie XX i XXI wieku hasło tolerancja stało się tak bardzo popularne i nacechowane w określony sposób. Niezależnie jednak od oceny współcześnie rozumianej tolerancji moralno-seksualnej spróbujmy na ten moment wrócić do tego, co pierwotnie znaczyło słowo tolerancja. A Encyklopedia PWN mówi nam, że w kontekście socjologicznym tolerancja to nic innego jak:

Postawa zgody na wyznawanie i głoszenie poglądów, z którymi się nie zgadzamy, oraz na praktykowanie sposobu życia, którego zdecydowanie nie aprobujemy, a więc zgody na to, aby zbiorowość, której jesteśmy członkami, była wewnętrznie zróżnicowana pod istotnymi dla nas względami1.

Zwróćmy uwagę na bardzo ważny aspekt tej definicji: tolerancja to zgoda na głoszenie poglądów, z którymi my sami się nie zgadzamy, lub na praktykowanie takiego życia, którego my sami nie aprobujemy. A zatem nieodzownym aspektem tolerancji jest uznawanie innych poglądów lub stylów życia za niezgodne z naszymi, czyli za (według nas) niewłaściwe, fałszywe i może nawet godne potępienia. Tym samym tolerancja to nie to samo, co akceptacja, wspieranie czy aprobowanie tego wszystkiego, co inne niż nasze.

Polska jako prekursor tolerancji religijnej

Mało kto dzisiaj pamięta, że idea tolerancji pierwotnie nie odnosiła się do spraw moralnych czy seksualnych. Dotyczyła ona przede wszystkim religii i wyznania. Idea tolerancji religijnej była w dużej mierze obca średniowieczu, pojawiali się jednak ludzie, którzy występowali w jej obronie. Interesujące osiągnięcia na tym tle ma Polska. Jednym z pierwszych prekursorów tolerancji był Jan Włodkowic, który podczas Soboru w Konstancji w latach 1414-1418 bronił praw narodów pogańskich do zachowania własnych wierzeń. Ponadto bronił Jana Husa, czeskiego reformatora Kościoła, który niestety spłonął na stosie w 1415 roku.

Prawdziwe wyzwanie zaczęło się jednak po wybuchu Reformacji protestanckiej. Kiedy w państwach Europy Zachodniej dochodziło do prześladowań, masakr, wypraw krzyżowych i palenia na stosach, w 1573 roku w Polsce (w dużej mierze z powodu wieloetnicznego charakteru Rzeczypospolitej) wydano uchwałę znaną jako konfederacja warszawska, która zrównała w prawach innowierców z katolikami. Nie był to dokument idealny, ale z pewnością był to właściwy kierunek. Aż szkoda, że niedługo później tolerancja zaczęła ustępować nietolerancji, choć w Polsce ta druga nigdy nie osiągnęła takiego poziomu, jak na Zachodzie.

O ile zatem Polska może cieszyć się długimi tradycjami tolerancji religijnej (choć niedoskonałej), to Europa Zachodnia niekoniecznie. Wzajemna wrogość katolików i protestantów doprowadziła do licznych wojen religijnych w Europie, których kulminacją była wojna trzydziestoletnia w latach 1618-1648 (jakkolwiek katolicka Francja wsparła stronę protestancką z powodu długoletniej rywalizacji Burbonów z dynastią także katolickich Habsburgów). W wyniku tych ekscesów zaczęli się pojawiać ludzie, którzy głosili potrzebę zakończenia wzajemnej nietolerancji religijnej.

Roger Williams – tolerancja religijna i nie tylko

Jednym z pierwszych głosicieli tolerancji był Roger Williams. Był to żyjący w XVII wieku angielski duchowny należący do Kościoła purytańskiego. W 1630 roku opuścił Anglię i wybrał się w podróż do rządzonej przez purytan kolonii Massachusetts, gdzie dotarł w następnym roku. Williams okazał się być zwolennikiem nie tylko wolności religijnej, ale także rozdziału Kościoła od państwa oraz praw rdzennych Amerykanów, czego władze kolonii nie akceptowały. W 1635 roku został więc wygnany. Przeszedł niecałe 90 km podczas zimy w kierunku południowo-wschodnim, gdzie przyjęli go przyjaźnie nastawieni rdzenni mieszkańcy2.

Wraz z innymi uciekinierami z kolonii Massachusetts w 1636 roku założył własną kolonię Rhode Island i jego główne miasto Providence. Była to pierwsza kolonia amerykańska, w której zastosowano całkowity rozdział Kościoła od państwa. Innymi słowy, stan Rhode Island nie przyjął żadnej religii oficjalnej, co oznacza, że władze nie miały już tylko tolerować inne wyznania, ale w ogóle miały nie ingerować w sprawy religii swoich poddanych, włącznie z rdzennymi Amerykanami3. Powyższe idee wolności religijnej stały się podstawą Konstytucji Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza jej pierwszej poprawki – obie weszły w życie w 1791 roku.

Także w XVIII wieku państwa Europy Zachodniej zaczęły realizować coraz więcej postulatów tolerancji religijnej, zwłaszcza w imię tzw. absolutyzmu oświeconego. Francja podczas rewolucji w 1792 roku również wprowadziła rozdział Kościoła od państwa, który miał jednak wydźwięk antyklerykalny. Z tego powodu przyniósł on nietolerancję względem religii, głównie katolickiej, którą wyznawały elity francuskie. Późniejsze czasy przyniosły jednak więcej wolności religijnej, ale niestety także jeszcze większą nietolerancję w wyniku rewolucji komunistycznej w Rosji, z powodu której zginęły miliony ludzi.

Ryc. 1. Obraz "Wygnanie Rogera Williamsa", autor: Peter F. Rothermel (ok. 1850 roku). Williams wiedział, czym jest tolerancja religijna, choć sam doświadczył głównie nietolerancji.
Ryc. 1. Obraz „Wygnanie Rogera Williamsa”, autor: Peter F. Rothermel (ok. 1850 roku). Williams wiedział, czym jest tolerancja religijna, choć sam doświadczył głównie nietolerancji.

Tolerancja a religia – czy chrześcijaństwo jest nietolerancyjne?

Takie były właśnie początki idei tolerancji – dotyczyły przede wszystkim religii i wyznania lub ich braku. Współcześnie w Polsce i Europie możemy cieszyć się tą wolnością. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że może to być tylko tymczasowe, ponieważ nietolerancja może wciąż powrócić. Z historii już wiemy, że może ona mieć dwojaki charakter: religijny (głównie prawicowy) albo antyreligijny (głównie lewicowy). Niestety niektórzy twierdzą też, że chrześcijaństwo z natury jest religią nietolerancyjną. Ale jaka jest prawda?

Zacznijmy od tego, że Kościół chrześcijański naprawdę ma wiele na sumieniu. Największym błędem Kościoła było ścisłe połączenie się z władzami państwowymi. W przypadku Kościoła wschodniego zaowocowało to ideą cezaropapizmu, gdzie cesarz stał się najwyższą głową Kościoła. W Kościele zachodnim natomiast to biskup Rzymu, czyli papież władał własnym państwem i wpływał swoimi decyzjami na inne państwa Europy Zachodniej. Efektem był taki poziom nietolerancji, że skutkowało to inkwizycją i wyprawami krzyżowymi.

Nie pomaga także fakt, że nawet w warunkach wolności religijnej wielu chrześcijan przyjmuje postawę nietolerancji, dumy czy arogancji. To wszystko jednak nie jest prawdziwym chrześcijaństwem ani w żaden sposób nie jest zgodne z Biblią, która naucza o łagodności, uprzejmości i miłosierdziu4. Gdy chrześcijanie zachowują się w sposób nietolerancyjny, całkowicie zaniedbują ścieżkę, jaką wyznaczył nam Jezus Chrystus. W obyciu z innymi chrześcijanie powinni bardziej być jak On.

Czy przypisywanie sobie racji jest nietolerancyjne?

Ale przecież chrześcijanie twierdzą, że mają rację, a inni się mylą! Czy to nie jest już wystarczająco nietolerancyjne? Dlaczego nie mogą uznać, że inne światopoglądy są równie właściwe co ich i także prowadzą do Boga lub prawdy? Albo że ich światopogląd stanowi tylko urywek prawdy, którą można uzupełnić za pomocą innych światopoglądów? Albo że ich chrześcijaństwo to tylko ich osobista wiara niekoniecznie związana z prawdą obiektywną?

Prawda jest taka, że każdy, kto oskarża kogokolwiek o nietolerancję polegającą na twierdzeniu, że ma rację, a inni się mylą, robi dokładnie to samo: twierdzi, że ma rację, a jego chrześcijański rozmówca się myli. Jeśli zatem przypisywanie sobie racji i innym błędu jest nietolerancyjne, to nie dotyczy ono tylko chrześcijanina, który tak mówi, ale również każdego, kto polemizuje z chrześcijaninem. A zatem jeśli chrześcijanin jest nietolerancyjny, to jego rozmówca, na przykład ateista, także jest z zasady nietolerancyjny.

Co więcej, nawet ludzie pod wpływem postmodernizmu lub wyznawcy wyzwolonej duchowości w stylu New Age, którzy są zwolennikami zjednoczenia wszystkich religii (wierzą, że każda religia zawiera własny fragment większej prawdy), będą twierdzić, że mają rację. Mimo swojej głęboko tolerancyjnej postawy dla różnych religii i światopoglądów, sami mogą potencjalnie być nietolerancyjni względem tych, którzy sprzeciwiają się ich punktowi widzenia. Ale jak to się ma do definicji terminu tolerancja z Encyklopedii PWN?

Prawda jest taka, że aby zaistniała prawdziwa tolerancja, potrzebna jest właśnie niezgoda z innymi światopoglądami. Innymi słowy, to, że nie zgadzam się z Twoim światopoglądem lub Twoim stylem życia, nie czyni ze mnie osoby nietolerancyjnej. Wręcz przeciwnie, jestem tolerancyjny, jeżeli pomimo niezgadzania się z Tobą, daję Ci wolność wierzenia w to i robienia tego, co uważasz za słuszne. Co więcej, moje próby przekonania Ciebie do mojego zdania też nie są od razu nietolerancją. Byłoby to nietolerancyjne tylko wtedy, gdybym był wobec Ciebie nieuprzejmy i arogancki lub groził Ci konsekwencjami.

Tolerancja a prawda

A zatem tolerancja jest tylko tam, gdzie ludzie nie zgadzają się ze sobą, ale czynią to we właściwym duchu. Tam, gdzie każdy uznaje wszystkie poglądy za równie prawdziwe (lub nieprawdziwe) oraz ontologicznie i epistemologicznie wartościowe (lub nie posiadające wartości), coś takiego jak tolerancja nawet nie jest potrzebne.

A to dlatego, że z tolerancją ściśle wiąże się pojęcie prawdy obiektywnej, a nawet pojęcie samego Boga. W końcu wartość, jaką jest tolerancja, nie pochodzi z natury – dlatego jej źródłem musi być ktoś, kto stoi ponad nią. Jeśli zatem nie ma ani Boga, ani prawdy obiektywnej, to nie ma sensu wymiana zdań na tematy światopoglądowe i tym samym nie ma żadnego sensu mówić o tolerancji5. A tam, gdzie nie ma tolerancji lub jest ona zaburzona, z czasem może wkroczyć nietolerancja i tyrania. Jeśli jednak Bóg i prawda obiektywna faktycznie istnieją, to tolerancja jak najbardziej ma sens.

Wreszcie o takim prawdziwym duchu tolerancji mówi nam samo Pismo Święte: Pana Boga uznawajcie za świętość w waszych sercach. Bądźcie zawsze gotowi do udzielenia odpowiedzi każdemu domagającemu się od was sprawozdania o tej nadziei, która jest w was, ale z delikatnością i z bojaźnią, mając dobre sumienie, aby w tym, w czym was pomawiają jako złoczyńców, zawstydzili się ci, którzy urągają waszemu dobremu postępowaniu w Chrystusie. (I List Piotra 3,15-16).

Polecamy także inne artykuły w podobnym zakresie tematycznym:


Przypisy

  1. Tolerancja, Encyklopedia PWN, https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/tolerancja;3987830.html [dostęp: 20.12.2024].
  2. The Roger Williams Story, https://rogerwilliamswrites.wordpress.com/about/ [dostęp: 20.12.2024].
  3. Separation of Church & State History, National Park Service, https://www.nps.gov/articles/000/church_state_historical.htm [dostęp: 20.12.2024].
  4. List do Galacjan 5,22-23.
  5. J. McDowell, S. McDowell, Evidence That Demands a Verdict, wersja PDF, HarperCollins Publishers, 2017, s. 61-62.

Wszystkie cytaty biblijne pochodzą z Dzisiejszej Biblii Gdańskiej.

© Źródło zdjęcia głównego: Canva.

Zobacz również

Popularne artykuły

Skip to content
facebook facebook facebook
x Chcę pomóc