Jak szukać dobrostanu, prowadząc firmę – wywiad z Dariuszem Kowalczykiem

Zobacz również

Dariusz Kowalczyk, mieszkaniec Szczecina, przedsiębiorca, a jednocześnie wieloletni działacz charytatywny. Swoje umiejętności, a także zasoby i profil działalności firmy wykorzystuje na rzecz pomocy osobom potrzebującym, w tym w dalekiej Tanzanii. W swoim aktywnym życiu z powodzeniem łączy pracę zawodową, działalność charytatywną i zobowiązania rodzinne.

Zdj. 1. Dariusz Kowalczyk.
Zdj. 1. Dariusz Kowalczyk.

Darku, prowadzisz firmę, ale działasz też charytatywnie?

Tak. Udzielałem i udzielam się cały czas w Chrześcijańskiej Służbie Charytatywnej (ChSCh) od wielu, wielu lat, jako zastępca kierownika. Na co dzień jestem dyrektorem technicznym w międzynarodowej firmie plus jeszcze tutaj rozwijam hurtownię fotowoltaiczną (red. AiD Solar).

Działalność charytatywną godzisz z pracą zawodową?

Tak, działalność charytatywna to dodatek do pracy.

Od ilu lat działasz w ChSCh?

Ooo, długooo. Kilkanaście lat.

A pamiętasz jeszcze, jakie były początki? Skąd taka chęć zajęcia się działaniami charytatywnymi, chęć pomocy innym?

To jakoś tak w charakterze mam.

Jakiego rodzaju to są przedsięwzięcia?

Bardzo różne. Kiermasz charytatywny, w trakcie którego zbieramy pieniądze na potrzebujące, chore dzieci, co roku w lipcu. Koncerty charytatywne z zespołem WNiM1. Zbiórki odzieży, kluby zdrowia, koncerty charytatywne różnego rodzaju. Z zespołem WNiM często organizujemy koncerty dla dzieci lub w ośrodkach wychowawczych, jeździmy z zespołem do Marianówka. Ja bardziej ich wspieram, jeżdżę z nimi tam, gdzie mam słowo mówione pomiędzy utworami albo prowadzę licytację na koncertach. Organizuję czy współorganizuję koncerty. Cały czas gdzieś tam aktywnie działam.

Skąd są przedmioty na taką licytację?

Od sponsorów generalnie, i to od naprawdę najróżniejszych sponsorów. To są np. usługi ludzi, przykładowo ostatnio mieliśmy od policji rejs motorówką po Odrze, usługi zaprzyjaźnionej architektki, usługi fryzjerskie, zaproszenia do restauracji. Ostatnio na biegu pomocy mieliśmy np. model łodzi zbudowany przez więźnia. A więc różne takie ciekawe rzeczy.

To fantastycznie! Licytacja kojarzyła mi się głównie z przedmiotami, tymczasem tutaj mamy usługi czy takie atrakcje jak rejs motorówką. Sam pozyskujesz tych sponsorów czy zgłaszają się z własnej inicjatywy?

Mamy zespół ludzi, który nad tym pracuje i pozyskuje te nagrody. Zwracamy się do różnych władz w zależności od tego, kto kogo gdzieś tam zna. Na drugim koncercie dla Jakuba Znojka2, jaki organizowaliśmy, komendant policji, który był zaangażowany w tę sprawę (dosyć głośna), wcześniej przekazał na licytację swoje pióro, a teraz ten przejazd motorówką.

Wspaniale! Zawsze się wzruszam, że ludzi stać na takie gesty. Cieszy mnie bardzo, że chcą pomagać. A powiedz: chyba ciężko jest tak łączyć pracę zawodową i do tego prowadzić jeszcze własną firmę?

Tak, łatwo nie jest.

Czy starcza Ci czasu? Domyślam się, że jest jeszcze rodzina…

No tak, tak, jest żona, dwójka dzieci, tak że nie jest łatwo. Bywa, że brakuje czasu.

Ale mimo to kontynuujesz swoją działalność, czyli czy możesz powiedzieć, że pomaganie innym daje satysfakcję i radość? Że warto pomagać?

Tak, tak, zdecydowanie warto. Jest takie powiedzenie, że lepiej się zużyć niż zardzewieć, i ja się właśnie zużywam (śmiech).

Potrafię to zrozumieć.

Trzeba być aktywnym, zresztą do tego nas Pan Bóg powołał, żebyśmy zmieniali ten świat na lepsze, ukazywali Boga poprzez działanie. Czyli nie słowami, nie przez bycie świętoszkowatym, ale przez pomoc innym, niesienie dobrego słowa i dzielenie się tym, co mamy, z innymi.

Pięknie to powiedziałeś. A czy uważasz – tak pod kątem dobrostanu – że czujesz się spełniony życiowo, jeśli wziąć pod uwagę takie aspekty jak rodzina, praca zawodowa i działalność charytatywna? Czy uważasz, że się w tym spełniasz, że czujesz się szczęśliwy?

Tak! Jak najbardziej, aczkolwiek zawsze można więcej.

Czyli rozumiem, że są też plany na przyszłość, tak? Plany dalszych działań?

Tak, tak, to na pewno. Mniej pracy, a więcej pomocy, natomiast jeszcze troszkę muszę być aktywny w firmie, w obu firmach. A zatem jeszcze trochę muszę popracować, ale później zamierzam bardziej poświęcić się  sprawom pomocowym.

Udzielam się też – o tym nie wspomniałem – w Afryce, w Tanzanii. Jako AiD Solar zasponsorowaliśmy i wykonaliśmy instalację fotowoltaiczną dla szkoły na terenie Masajów. Byłem tam też z kilkoma wolontariuszami, budowaliśmy instalacje, odwiedzaliśmy też domy, wioski afrykańskie, przekazywaliśmy jedzenie, dzieliliśmy się dobrym słowem we wsi. W tej chwili mamy też projekt w Tanzanii w sierocińcu, gdzie w zimie planujemy taką instalację fotowoltaiczną zbudować.

Zdj. 2. Dariusz Kowalczyk.
Zdj. 2. Dariusz Kowalczyk.

Brak mi słów na tę dobroczynność, to szerzenie dobra, naprawdę jestem pełna podziwu i głębokiego szacunku. To jest piękne, że można się dzielić tym, co człowiek ma, i nieść to dobro w świat. A jeśli mówimy o Afryce, o Tanzanii, to daleko w świat.

Tak, jest kawałek… Ja generalnie z racji pracy sporo podróżuję, więc w Afryce sporo krajów zwiedziłem. A Tanzania jest jednym z fajniejszych, które lubię odwiedzać. Generalnie w Afryce ludzie są tacy fajni, sympatyczni, uśmiechnięci, mimo że mają tam ułamek tego, co my mamy.

Z innych ciekawych projektów to jeszcze kiedyś w Kamerunie zrobiliśmy elektryfikację wioski, postawiliśmy taki większy system solarny, żeby zasilić kilka wiosek. Ten projekt też był niesamowity, bo generalnie zmienialiśmy życie innych ludzi, podnosiliśmy na inny poziom. To było w środku lasów deszczowych, w miejscu, gdzie ludzie marzyli o prądzie od pokoleń i w końcu to ich marzenie o prądzie się ziściło. Mogli mieć światło w nocy. Jest nawet taki film na YouTubie, gdzie opowiedziano historię tej wioski, są w nim wywiady z ludźmi, to, jak się cieszą, jak elektryczność zmienia ich życie.

Kolejny ciekawy projekt miał miejsce w Zimbabwe, realizowaliśmy go z ONZ, elektryfikacja szpitali. Zelektryfikowaliśmy ponad 100 szpitali w Zimbabwe, w Zambii i Malawi. Tam też rozmawiałem z lekarzami, którzy mówili, że przy latarkach robili operacje, odbierali porody, albo w świetle telefonu. W jednym przypadku motocykl stał odpalony i świecił światłem na stół operacyjny. To też jest olbrzymia różnica, kiedy wreszcie mogli mieć prąd i zasilone wszystkie urządzenia.

Tak, wyobrażam to sobie! Niesamowite, co opowiadasz. To też Twoja firma zasponsorowała?

Nie, to był olbrzymi projekt zasponsorowany przez Bank Światowy i koordynowany przez ONZ. My tam byliśmy jako dostawca sprzętu i ja ten projekt koordynowałem, odpowiadałem za niego i załatwiłem instalację, szkolenie ludzi, potem serwis.

Wcześniej, w poprzedniej firmie, zajmowałem się zasilaniem dla telekomunikacji, byłem globalnie odpowiedzialny za układy hybrydowe, czyli takie właśnie jak prąd ze słońca, fotowoltaika. I stamtąd właśnie sporo podróżowałem po Afryce i stąd te projekty w ONZ-ecie.

Jestem pełna podziwu, że to nie tylko takie działania na szczeblu krajowym, ale że też niesiesz to dobro w świat. Więc to jest coś naprawdę pięknego. Powiedz w takim razie, jakie masz najbliższe plany w tym kontekście charytatywnym?

Najbliższe plany to jest na pewno w zimie Tanzania. A co potem – nie wiem. Bóg wie. Generalnie to poddaję się Bożej woli, nie planuję na przyszłość, Bóg planuje za mnie i czasem to planowanie jest takie naprawdę niesamowite i Boże plany są najlepsze. Tak że tutaj staram się ten Boży plan realizować.

Pięknie. To ja w takim razie życzę powodzenia. Przyjmij też moje wyrazy szczerego szacunku i podziwu, cieszę się, że mogliśmy się poznać.

Mogę jeszcze dodać, że w zespole WNiM gra na gitarze elektrycznej mój syn, a moja córka grała na flecie i śpiewała. Tak że to też jest takie fajne, że razem z dziećmi, z rodziną, możemy taką ciekawą misję robić dla innych. Jest to taka bardzo satysfakcjonująca część, kiedy widzisz, że twoje dzieci też mają te same wartości.

Jeszcze taka ciekawostka: generalnie lubię spotykać nowych ludzi, poznawać nowych ludzi i to ludzi różnego pokroju, od ministrów po bezdomnych. Więc zdarza mi się, gdy spotkam bezdomnego, który mnie prosi o coś, zaprosić go do restauracji. Rozmawiamy sobie i ci ludzie też mają czasem naprawdę interesujące przeżycia, i często dla nich takie spotkanie z kimś nazwijmy to z innej klasy, z innego świata wręcz dla nich, też jest bardzo cenne. Kiedyś mój syn również zasponsorował bezdomnym jedzenie, tak że też byłem mega dumny, że gdzieś te wartości przechodzą na dzieci.

Tak, to jest coś pięknego.

Fajnie widzieć, że dzieci, zwłaszcza teraz, kiedy ludzie zwykle są samolubni, patrzą tylko na własny czubek nosa, fajnie widzieć, że dzieci także widzą potrzeby innych i też potrafią się dzielić.

Tak, czasem jak widzę młode pokolenie, to ich zachowanie, to mam taką myśl, że to nie jest tak, że to przez tzw. „współczesne czasy”, ponieważ to się wynosi właśnie z domu. To się wynosi od rodziców.

Tak, to jest wychowanie.

Tak, to jest wychowanie i to pięknie widać właśnie po Twoich dzieciach. Więc to coś pięknego, że mogłeś to tak, że tak powiem, puścić dalej. Tak że dobro szerzy się także przez Twoje dzieci.

Moja córka planuje iść na psychologię i też pomagać ludziom. Już w tej chwili sporo problemów swoich znajomych rozwiązuje, np. konflikty w klasie. Karolinka jest tą, która te spory pomaga rozwiązywać. A zatem też jest taką osobą, która gdzieś tam stara się naśladować i nieść dobro dookoła siebie.

To cudownie, bo tych konfliktów, niesnasek jest wokół nas za dużo, więc jeśli potrafi je załagodzić, czuje taką potrzebę, to na pewno serce rośnie.

Dokładnie. Ona ma talent do tego. Myślę, że ma taki Boży dar do łagodzenia konfliktów i to też jest fajne. To daje satysfakcję, gdy widzisz, że Twoje dzieci niosą dobro.

Tak, tak, staje się takim narzędziem Boga. Wykorzystuje ten swój dar. Chcę Ci więc życzyć wszystkiego, co najlepsze, Tobie i Twojej rodzinie.

Dziękuję bardzo i wzajemnie też Ci życzę Bożego prowadzenia. I spełnienia w Poranku.


Przypisy

  1. Zespół WNiM – czyli „Wiara Nadzieja i Miłość”, składa się z młodych chrześcijan, którzy przez muzykę przekazują to, co zostało napisane w Biblii, czyli wartości zawarte w nazwie zespołu. Swoje występy kierują do ludzi w trudnej sytuacji życiowej, odwiedzają DPS-y, ośrodki uzależnień, więzienia, grają też koncerty charytatywne. Dążą do tego, aby każdy mógł usłyszeć o wielkości i potędze Boga.
  2. Jakub Znojek – młody człowiek poszkodowany w wypadku. Próbował powstrzymać pijanego kierowcę, a ten z premedytacją staranował go samochodem. Jakub doznał m.in. poważnego uszkodzenia mózgu i wciąż potrzebuje rehabilitacji i kosztownego leczenia.

© Źródło zdjęcia głównego: Canva.

Zobacz również

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Popularne artykuły

Skip to content
facebook facebook facebook