Zapraszam Was w niezwykłą podróż do miejsca, które zdaje się być innym światem – do Kuwejtu, ukrytego klejnotu Zatoki Perskiej. Tutaj, wśród obcych zwyczajów i odmiennych tradycji, spędziłam cały rok. Dla jednych to długo, dla innych za krótko. Dla mnie? Był to nieco zbyt długi test wytrzymałości.
Co mnie zaskoczyło w tym egzotycznym kraju? Co mnie zachwyciło, a co sprawiło, że z tęsknotą myślałam o powrocie do świata, który – mimo wszystkich niedoskonałości – niezmiennie cenię i wybieram? Zapraszam na opowieść o kraju kontrastów, który na zawsze zmienił moje postrzeganie świata.
Bez przygotowania…
Rozpoczynając pracę nad tym reportażem, długo zastanawiałam się, jak oddać jego ducha. Każde zdanie przewijało się w mojej głowie, zanim postanowiłam zacząć… od samego początku. Propozycja przeprowadzki do Kuwejtu przyszła jak grom z jasnego nieba. Gdy mój mąż otrzymał tam ofertę pracy, wiedziałam, że nie pozwolę mu jechać samemu. Tak więc wyruszyliśmy razem. Co mnie tam czekało? Czego się spodziewałam? Szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia.
Wydawało mi się, że jestem gotowa na przygodę, na odkrywanie nowego, mimo świadomości, że wszystko będzie inne – od kultury po codzienne zwyczaje i religię. Nie przygotowałam się jednak wystarczająco. Moja ciekawość i otwartość nie zastąpiły solidnej wiedzy, co ostatecznie sprawiło, że poczułam się zagubiona. Gdybym tylko poświęciła czas na kilka książek o Kuwejcie, nie znalazłabym się tak nagle w obcym świecie bez punktów zaczepienia. Wtedy przypomniało mi się przysłowie: „Mądry Polak po szkodzie”. Ale wystarczy tych rozważań.
Przecież kliknęliście ten artykuł, by dowiedzieć się więcej o Kuwejcie, nie o moich przemyśleniach. Chcecie usłyszeć o zwyczajach, kulturze, lokalnej kuchni i miejscach wartych zobaczenia. I właśnie na tym chcę się teraz skupić. Zapraszam Was do świata, który mimo początkowych trudności, okazał się fascynujący i niezwykle barwny.
Na co się nie pisałam, a co zastałam
Kuwejt, usytuowany na północno-zachodnim brzegu Zatoki Perskiej, otoczony granicami z Irakiem i Arabią Saudyjską, jest państwem, które wyróżnia się na mapie Bliskiego Wschodu. Jako emirat i monarchia konstytucyjna zdobył niepodległość od Wielkiej Brytanii w 1961 roku i od tego czasu dynamicznie się rozwija.
Serce jego gospodarki bije dzięki ogromnym zasobom ropy naftowej, które stanowią około 10% światowych rezerw. To czyni Kuwejt jednym z kluczowych graczy na globalnym rynku energetycznym. Walutą kraju jest dinar kuwejcki, który zalicza się do najdroższych walut świata, co świadczy o ekonomicznej mocy tego regionu. To tylko tak wstępem. Już Was nie zanudzam i przechodzę do mojej opowieści.
Dolecieliśmy. Moment, gdy wysiedliśmy z samolotu w Kuwejcie, zapoczątkował serię nieoczekiwanych zdarzeń. Z lotniska miał nas odebrać „ktoś” od męża z pracy. Okazało się, że ten „ktoś” to pełna delegacja przedstawicieli firmy. Jakie to było miłe! Jednak… Tylko dla mojego męża. On został przyjęty z wszelkimi honorami, podczas gdy ja, mimo bycia tuż obok, stałam się niewidzialna. Nikt nie podjął nawet próby przywitania się ze mną czy choćby zwrócenia na mnie uwagi jakimkolwiek gestem. Dla kogoś, kto wychował się i żył w Europie, była to trudna chwila. Wiem, że to nie było nic osobistego. Wiedziałam, że to kwestia lokalnych zwyczajów, ale poczułam się zignorowana i niepotrzebna.
40 stopni w cieniu i to w środku nocy? Witamy w Kuwejcie
Gdy dotarliśmy do Kuwejtu, była głęboka noc. Godzina pierwsza lub druga nad ranem, a my, zmęczeni podróżą, wysiedliśmy z samolotu pełni oczekiwań. Wiedziałam, że będzie upalnie, ale rzeczywistość przerosła moje wyobrażenia. Gdy tylko przekroczyłam próg lotniska, gorąco uderzyło mnie w twarz z niespodziewaną siłą. A była to połowa września. Termometry pokazywały 40 stopni Celsjusza w środku nocy, co robiło ogromne wrażenie.
Klimat w Kuwejcie to głównie subtropikalna pustynia. Przez większość roku panują tu upały, a letnie temperatury często przekraczają 50°C. Jednak to, co początkowo zdawało się być największym wyzwaniem, szybko zeszło na drugi plan, gdy po kilku dniach doświadczyłam czegoś jeszcze bardziej ekstremalnego – burzy piaskowej. Burze te, zjawisko typowe dla regionu, potrafią w mgnieniu oka zmienić jasny dzień w mroczną, nieprzeniknioną mgłę piasku i kurzu. Znacznie obniżają widoczność i jakość powietrza, co wpływa nie tylko na codzienne życie, ale i zdrowie. To właśnie tam, w tej pustynnej rzeczywistości, przyszło mi zmierzyć się z własnymi słabościami.
Religia, ale co i jak?
W końcu dotarliśmy do naszego nowego mieszkania. Byłam na tyle zmęczona, że nie zwracałam uwagi na otoczenie. W nocy wszystko wydawało się być na swoim miejscu, w kuchni czekały nawet zakupy. Padłam na łóżko, zaledwie zdążyłam zamknąć oczy, gdy nagle podskoczyłam na dźwięk, który wydawał się dochodzić z bezpośredniej bliskości mojego łóżka. To nie był głos, lecz głośny okrzyk po arabsku. Oto kolejna rzecz, do której musiałam się przyzwyczaić – modlitwy muzułmańskie przed wschodem słońca. Imam wzywał do modlitwy przez głośniki z najbliższego meczetu, a w Kuwejcie, gdzie meczety znajdują się na każdym rogu, te poranne wezwania brzmią, jakby ktoś stał tuż obok Ciebie.
Kuwejt ściśle związany jest z islamem, który przenika wszystkie aspekty bytu. Dominującym wyznaniem jest islam sunnicki, kształtujący codzienny rytm życia – od godzin pracy, przez ubiór, aż po normy społeczne. Muzułmanie w Kuwejcie – jak w większości innych krajów arabskich – praktykują modlitwę pięć razy dziennie, co sprawia, że meczety są wszechobecne i stanowią centralne punkty w krajobrazie.
Pięć filarów islamu to:
- wyznanie wiary
- modlitwa,
- post podczas Ramadanu,
- jałmużna,
- pielgrzymka do Mekki, którą każdy muzułmanin powinien odbyć przynajmniej raz w życiu, o ile pozwala mu na to zdrowie i warunki finansowe.
Szariat, czyli islamskie prawo religijne, odgrywa znaczącą rolę w życiu publicznym, regulując choćby takie kwestie jak małżeństwa, rozwody i dziedziczenie. Wpływa także na działalność gospodarczą, na przykład poprzez zakaz lichwy, co kształtuje zasady funkcjonowania banków i instytucji finansowych. Ta specyfika prawna tworzy unikalne ramy dla życia ekonomicznego i społecznego. Religia ma również swoje miejsce w systemie edukacyjnym – edukacja religijna jest obowiązkowa na wszystkich poziomach nauczania. Program obejmuje naukę Koranu, hadisów (wypowiedzi i czynów Proroka Mahometa), a także historii islamu, co ma na celu wychowanie młodych Kuwejtczyków w duchu tradycji i wartości muzułmańskich.
W islamie piątek to nie tylko dzień odpoczynku, ale przede wszystkim czas zbiorowej modlitwy, zwanej Salat al-Jumu’ah. Tego dnia imam wygłasza specjalne kazanie (khutbah), które na celu ma nie tylko duchowe pouczenie, ale również komentowanie aktualnych wydarzeń i kwestii społecznych. Mimo że dominującą religią w Kuwejcie jest islam, państwo to charakteryzuje się pewną otwartością na różnorodność. Na jego terytorium funkcjonują kościoły chrześcijańskie. Są tu również obecne społeczności hinduskie i buddyjskie, które korzystają z pewnego stopnia swobody kultu. To zjawisko jest o tyle istotne, że rząd kuwejcki aktywnie promuje obraz kraju tolerancyjnego, dążącego do współistnienia różnych tradycji i wyznań religijnych.
Jak Ramadan okazał się dla nas kolejnym wyzwaniem
Mało tych wyzwań? Nasz przyjazd do Kuwejtu zbiegł się z Ramadanem, co przyniosło kolejne niespodzianki. W tym świętym miesiącu zarówno muzułmanie, jak i przybysze muszą przestrzegać surowych zasad. Tym samym wszelkie publiczne spożywanie pokarmów, picie czy palenie są całkowicie zakazane w ciągu dnia. Jako obcokrajowcy mogliśmy jeść tylko w ukryciu naszego hotelowego pokoju, gdzie posiłki były nam dostarczane. Ramadan, obchodzony jako dziewiąty miesiąc islamskiego kalendarza, to czas postu, modlitwy, refleksji i wspólnoty dla muzułmanów na całym świecie. Wierni od świtu do zmierzchu powstrzymują się od fizycznych przyjemności, a wieczory przynoszą odprężenie w postaci iftaru – wspólnego posiłku rozpoczynającego się spożyciem daktyla, co jest zgodne z tradycją muzułmańskiego proroka Mahometa.
Dlaczego nigdy nie wsiądę za kierownicę w Kuwejcie?
I na zakończenie słów kilka o tym, dlaczego zdecydowałam, że nigdy nie wsiądę za kierownicę samochodu w Kuwejcie. Jazda tutaj okazała się być wyzwaniem znacznie większym niż mogłam przypuszczać. Warunki drogowe i styl jazdy są diametralnie różne od tych, do których przywykłam w Europie. Wielu ekspatriantów uważa, że prowadzenie samochodu w tym kraju to stresujące doświadczenie, co potwierdzają statystyki – wysoka liczba wypadków nie pozostawia złudzeń co do ryzyka. Tutejsze drogi wydają się być pozbawione jasnych zasad i reguł, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Niejednokrotnie widziałam, jak kierowcy, zniecierpliwieni oczekiwaniem w korkach, zawracają i jadą pod prąd, jakby całkowicie ignorowali jakiekolwiek zagrożenie. Migacze to przeżytek, a pasów jest tak naprawdę więcej niż namalowanych linii.
W drugiej części mojej przygody w Kuwejcie poznasz realia, w których przyszło żyć tamtejszym kobietom.
Przy okazji polecamy zapoznać się z artykułami:
- Kuwejt – rok w kraju, który zmienił moje spojrzenie na życie (część II)
- Pomaganie innym daje szczęście i radość – rozmowa z Janem Brzusiem
- Monoteizm abrahamowy – ewenement w historii religii
- Pierwsze cywilizacje świata – model biblijny
- Czy cywilizacja zachodnia zmierza ku upadkowi?
© Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia Commons. Autor: Majlesalommah. Licencja: CC BY-SA 4.0.