Wydaje się, że życie ludzkie straciło swoją godność i wartość. Zapytaj muzułmanina w Serbii, bahaitę w Iranie lub chrześcijanina w Sudanie. Obserwuj Jacka Kevorkiana pomagającego w popełnieniu samobójstwa, a następnie traktowanego jak poważną osobę, wnoszącą cenny wkład w naszą dyskusję na temat moralności. Pojawia się pytanie: co jest ważne w byciu człowiekiem?
Był czas, kiedy można było winić za barbarzyństwo pogan, niecywilizowanych lub fanatyków. Na myśl przychodzą imiona: Hitler, Ghengis Khan czy Pol Pot. Ale teraz nie mówimy o przeszłości. Stoimy na progu XXI wieku (ten artykuł został napisany w 1999 roku – przyp.tłum.). Wiedza wzrosła: astronauci przemierzają przestrzeń kosmiczną wzdłuż i wszerz; satelity okrążają kulę ziemską, przenosząc informacje z każdego miejsca w dowolne miejsce w ciągu kilku chwil; galaktyki poza naszą własną stały się obiektami badań; a geny w naszych ciałach są przeszukiwane i badane w celu znalezienia klucza do tajemnic ludzkiego życia. A jednak pozostaje pytanie – proste, ale dogłębne: co jest takiego szczególnego w byciu człowiekiem?
Darwinizm niszczy wszelkie podstawy moralnie znaczącej różnicy między ludźmi a zwierzętami
Dla wielu filozofów – w tym dla niektórych, którzy nazywają siebie chrześcijanami – odpowiedź coraz częściej brzmi: nic wielkiego. Przy całej dzisiejszej wiedzy naukowej i osiągnięciach technicznych oraz przy pełnym obrazie zapisu historycznego istoty ludzkie są nadal kuszone do łamania podstawowych praw człowieka.
Po II wojnie światowej Procesy Norymberskie obnażyły zło, które czai się w ludzkim sercu i pokazały, jak nawet najbardziej kulturalne i cywilizowane społeczeństwo może wpełznąć do moralnych ścieków, praktycznie wymazując duchowe znaczenie „ludzkości”. Lekcje wynikłe z tej wojny skłoniły ONZ do przyjęcia w 1948 roku Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Dokument ten potwierdził godność i równość każdego człowieka, wymagając od cywilizowanych społeczeństw ochrony słabych przed silnymi. Deklaracja jest nadal aktualna. Dlaczego więc nadal mówimy o prawach i godności człowieka?
Mit pochodzenia
Odpowiedź można znaleźć w tym, co jest uważane za naukowe wyjaśnienie pochodzenia życia i jego różnorodności, w historii, która pomija biblijnego Boga. Perspektywa ta jest jasno przedstawiona w książce Jamesa Rachelsa z 1990 r., Created from Animals: The Moral Implications of Darwinism (Nowy Jork: Oxford University Press). Autor wnioskuje z podstaw naturalistycznej ewolucji. Jego wniosek, mocno poparty, jest taki, że darwinizm całkowicie podważa doktrynę o godności człowieka. Istoty ludzkie nie zajmują specjalnego miejsca w porządku moralnym – jesteśmy po prostu inną formą zwierząt.
Pogląd ten i związany z nim niepokój nie są nowe. W 1859 roku biskup Samuel Wilberforce ostrzegł, że darwinizm jest „całkowicie niezgodny” z „całym [chrześcijańskim] wyobrażeniem moralnego i duchowego stanu człowieka”. Południowa Konwencja Baptystyczna w Stanach Zjednoczonych zgodziła się z Wilberforcem w 1987 roku. Ale wśród chrześcijan nie ma jednomyślności. Sto lat temu słynny kaznodzieja Henry Ward Beecher zasugerował, że perspektywa ewolucyjna dodaje chwały do Bożego dzieła stworzenia. Papież Jan Paweł II był gotów zaakceptować proces ewolucyjny jako Boży sposób stworzenia ludzkiego ciała (chociaż nie „ducha”, który, jak podkreślił, został stworzony przez Boga w sposób bezpośredni).
Doświadczenie pokazuje, że każdy miękki, relatywistyczny standard etyczny zostanie przekształcony w taką formę, jaka jest potrzebna, abyśmy mogli robić, co chcemy z naszymi bliźnimi
Nawet naukowcy są podzieleni w tej kwestii. Niektórzy (jak Steven Jay Gould) mówią, że darwinizm i religia nie są sprzeczne, że można być jednocześnie teistą i darwinistą; podczas gdy inni (William Provine) twierdzą, że darwinizm sprawia, że wszystkie nadprzyrodzone religie są nie tylko zbędne, ale także nie do utrzymania.
Rachels argumentuje (w rozdziale “Must a Darwinian Be Skeptical?”), że teleologia (kierunek i cel) w przyrodzie została nieodwołalnie zniszczona przez darwinizm. Bez teleologii religia musi „wycofać się do czegoś takiego jak deizm, […] już nie […] wspierać doktryny o godności człowieka” (s. 127, 128). Argument ten jest potężny i należy go obalić, jeśli religijny darwinista ma ocalić biblijną naukę, że ludzie zostali stworzeni na obraz Boga i zajmują szczególne miejsce w Boskim porządku. Jak przypomina nam Rachels, teza „obrazu Boga” nie idzie w parze z żadnym poglądem teistycznym. Wymaga teizmu, który postrzega Boga jako aktywnie projektującego człowieka i świat jako dom dla człowieka”.
W rozdziale “How Different Are Humans From Animals?” Rachels konkluduje, że darwinizm niszczy wszelkie podstawy moralnie znaczącej różnicy między ludźmi a zwierzętami. Jeśli ludzie pochodzą od prymitywnych małpopodobnych stworzeń w wyniku doboru naturalnego, fizycznie mogą różnić się od zwierząt innych niż ludzie, ale nie mogą różnić się od nich w sposób zasadniczy – z pewnością nie różnią się w żaden sposób, który daje każdemu człowiekowi więcej praw niż jakiemukolwiek zwierzęciu. Mówiąc słowami Rachels, „nie można w uzasadniony sposób dokonywać rozróżnień w moralności, jeśli w rzeczywistości ich nie ma”. Nazywa swoją doktrynę „indywidualizmem moralnym”, a ta eliminuje „tradycyjną doktrynę o godności człowieka” wraz z ideą, że życie ludzkie ma jakąkolwiek wrodzoną wartość, której brakuje życiu pozaludzkiemu.
Indywidualizm moralny
W rozdziale „Morality Without Human Being Special” Rachels zajmuje się najpierw równością ludzi, a następnie ją odrzuca! Ludzie mają prawo „być traktowani jak równi” tylko wtedy, gdy nie ma między nimi „istotnych różnic”. Rachels, nie wierząc w grzech i jego moc (i ignorując historię), spodziewa się, że „istotne różnice” będą używane tylko do rozróżniania jednostek, a nie płci, ras, religii itp. Zaakceptowanie koncepcji darwinowskich rozszerza analizę również na zwierzęta inne niż ludzie, nie dając automatycznej wyższości roszczeniom ludzkim nad roszczeniami dotyczącymi królików, świń czy wielorybów. Pod pojęciem „moralnego indywidualizmu” kryje się podejście tego rodzaju, że w obliczu wykorzystania człowieka lub szympansa do śmiertelnego eksperymentu medycznego nie możemy już rozstrzygać tej kwestii poprzez zwrócenie uwagi na to, że szympans nie jest człowiekiem. „Musielibyśmy zapytać, co usprawiedliwia używanie tego konkretnego szympansa, a nie tego konkretnego człowieka, a odpowiedź musiałaby dotyczyć ich indywidualnych cech, a nie tylko przynależności do grupy” (str. 174).
Biorąc pod uwagę kluczową rolę „istotnych różnic” w tej etyce, należy poszukać jakiejś formalnej definicji tego terminu. Rachels nie dostarcza żadnej. Zamiast tego otrzymujemy „coś o tym, jak działa ta koncepcja” na przykładzie testowania kosmetyków na oczach królików oraz w niejasnych hipotetycznych przykładach: „Jeśli uważa się za dopuszczalne traktowanie w określony sposób A, ale nie B, najpierw pytamy, dlaczego B nie może być traktowane w ten sposób… Jeśli A i B różnią się tylko w taki sposób, w którym nie bierze się pod uwagę wyjaśnienia, dlaczego niewłaściwe jest traktowanie B w określony sposób, wówczas różnice są nieistotne”(s. 181). To nie jest bastion przeciwko samolubstwu i złu, które widzimy w sobie i w innych ludziach.
Spychanie ludzi z piedestału godności, na którym umieściła ich Biblia, ma konsekwencje dla każdego, nie tylko dla pacjentów w śpiączce, upośledzonych noworodków, starych i słabych oraz innych nie takich jak „my”
Doświadczenie pokazuje, że każdy miękki, relatywistyczny standard etyczny zostanie przekształcony w taką formę, jaka jest potrzebna, abyśmy mogli robić, co chcemy z naszymi bliźnimi. Przykładów jest mnóstwo: niewolnictwo majątkowe; prześladowania na tle rasowym i religijnym; milion aborcji rocznie w USA; epidemia porzuconych, maltretowanych i zamordowanych dzieci; prawa zezwalające na wspomagane samobójstwo i eutanazję; czystki etniczne; itd. Musimy mieć jasno określony standard naszych zobowiązań wobec każdego członka wspólnoty ludzkiej. Na tym polega różnica między moralnością a amoralnością. Nie ma niczego pomiędzy.
Darwinizm i amoralność
Związek między darwinizmem a amoralnością jest teraz wyraźny. W New York Times Magazine z 3 listopada 1997 r. Stephen Pinker napisał o „psychologii ewolucyjnej”. Mówi nam, że „filozofowie moralności doszli do wniosku, że […] nasze niedojrzałe noworodki nie posiadają [prawa do życia] w większym stopniu niż myszy” i twierdzi, że „celowe zabijanie noworodków może być dokonywane przez matki”, ponieważ „było to praktykowane i akceptowane w większości kultur w całej historii”. W ten sposób wiąże dzieciobójstwo bezpośrednio z naszymi ewolucyjnymi przodkami i darwinowską walką o przetrwanie, która czasami wymaga, aby matki zabijały swoje młode w celu wspierania własnej reprodukcyjnej przyszłości. W artykułach takich jak ten, to, co wcześniej było nie do pomyślenia, jest przedstawiane jako rozsądne i dopuszczalne. Jesteśmy „zmiękczani” w związku ze zmianą moralności społecznej – zgodnie z podejściem, że niektórzy ludzie zasługują na szacunek i ochronę, a inni nie i mogą zostać bezkarnie zabici. Ten proces widać dzisiaj w dyskursie akademickim i coraz częściej w popularnych mediach.
Zaledwie 50 lat temu każdy naród głosujący w ONZ stanowczo odrzucił tego rodzaju rozumowanie. Wyłaniająca się na Zachodzie etyka jest bezpośrednim zaprzeczeniem Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka uchwalonej przez ONZ. W swojej preambule Zgromadzenie Ogólne ONZ jednogłośnie (8 osób wstrzymało się od głosu) oświadczyło, że „podstawą wolności, sprawiedliwości i pokoju na świecie” jest „uznanie przyrodzonej godności oraz równych i niezbywalnych praw wszystkich członków wspólnoty ludzkiej”. W samych artykułach stwierdzamy, że „Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi w swej godności i w swych prawach” (art. 1); „Każdy człowiek posiada wszystkie prawa i wolności zawarte w niniejszej Deklaracji, bez względu na jakiekolwiek różnice” (art. 2); „Każdy człowiek ma prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa swej osoby” (art. 3); „Każdy człowiek ma prawo do tego, by wszędzie uznawano jego osobowość prawną” (art. 6); oraz „Wszyscy są równi wobec prawa i mają prawo, bez jakiejkolwiek dyskryminacji, do jednakowej ochrony prawnej” (art. 7). To nie jest dwuznaczny język; nie może być niejasności co do tego, co Zgromadzenie Ogólne ONZ miało na myśli. Zaakceptowanie tego, co oferują Rachels i Pinker, oznacza odwrócenie się od ustalonej mądrości z przeszłości.
Historia oferuje wiele dowodów na to, że przed każdą rzezią następował podział populacji ludzkiej na „naszą grupę” (chronieni) i „tych innych” (niechronieni), co sprawiało, że zabijanie było dozwolone
Dojrzałość (i nasze bezpieczeństwo) wymaga rzetelnej refleksji. System etyczny oparty na relatywizmie moralnym zawsze kończy się na tym, że silni rządzą, a słabi są pod ich jarzmem. Światopogląd darwinizmu doprowadzony do logicznej konkluzji nie prowadzi nas nigdzie indziej, a to powinno nam wystarczyć, abyśmy go odrzucili. Być może nie powinniśmy być zaskoczeni, że świeccy i całkowicie naturalistyczni darwiniści opowiadają się za tak zimnokrwistą i utylitarną filozofią, ale to, co jest naprawdę zdumiewające, to liczba etyków, filozofów i innych, którzy utożsamiają się z chrześcijaństwem, a jednak zachęcają nas do przyjęcia etyki, która prowadzi nas ścieżką darwinizmu.
Argument na rzecz relatywizmu moralnego jest subtelny i z pozoru pociągający. Często zaczyna się od potwierdzenia biologicznej (i biblijnej) prawdy, że jesteśmy ludźmi od momentu poczęcia. Ale potem mówi się nam, że istnieje różnica między „człowiekiem” a „osobą” i że „osobowość” jest kategorią, którą człowiek musi osiągnąć, aby mieć prawo do życia. Kwalifikacje do „osobowości” są różne, ale generalnie obejmują one posiadanie samoświadomości jako niezbędnego warunku bycia „osobą” o pełnym statusie moralnym (na przykład prawo do nie bycia zabitym). Oczywiście żadna istota ludzka nie rodzi się z samoświadomością i wielu z nas może utracić tę samoświadomość czasowo lub na stałe z powodu urazu, choroby lub wieku. Oto więc zbieżność filozofii Darwina z filozofią niektórych dzisiejszych myślicieli chrześcijańskich – „indywidualizm moralny” zbiega się z „najbliższą osobowością”.
Indywidualizm moralny (lub etyka „osobowości”) i Powszechna Deklaracja Praw Człowieka Karty Narodów Zjednoczonych to zderzające się ze sobą galaktyki moralne – są ze sobą całkowicie sprzeczne. Galaktyka reprezentowana przez Deklarację ONZ jest oparta na judeochrześcijańskiej tradycji moralnej – tradycji sięgającej tysiącleci. Galaktyka „moralnego indywidualizmu” wydaje się być oparta na ludzkim rozumie i jest wyrażana w stwierdzeniach, które rozpoczynają się od „twierdzę…”, „rozumiem…” lub „uważam…”. „Indywidualizm moralny” i jego klony proponują, aby zarówno ludzi, jak i zwierzęta inne niż ludzie oceniać według tych samych kryteriów relatywistycznych. W tym moralnym wszechświecie ludzie utracili niezbywalne prawo do życia, które chrześcijanie zawsze przyznawali, ponieważ „Bóg stworzył człowieka na swój obraz, stworzył go na obraz Boży, stworzył ich jako mężczyznę i kobietę”(Rdz 1,27).
Zepchnięci z piedestału
Spychanie ludzi z piedestału godności, na którym umieściła ich Biblia, ma konsekwencje dla każdego, nie tylko dla pacjentów w śpiączce, upośledzonych noworodków, starych i słabych oraz innych nie takich jak „my”. Zgodnie z etyką „moralnego indywidualizmu” nie ma zasady, która zabrania jednej rasie klasyfikowania innych ras jako mniej niż w pełni ludzkich i zniewalania ich lub zabijania. Nie ma żadnej zasady, która każe pociągać do odpowiedzialności tych, którzy starają się zdegradować innych do statusu „nie-osób”. Nie ma zasady potępiającej rodziców, którzy przeprowadzają badania prenatalne w celu ustalenia płci nienarodzonego dziecka, a następnie dokonują aborcji. Nie ma żadnej zasady, która powstrzymywałaby społeczeństwo przed podjęciem decyzji, że pełny status ludzki nie zostanie osiągnięty przed ukończeniem 3 lub 4 lat, i ustanowieniem ośrodków eliminacji wszelkich niechcianych „nie-osób”. Nie ma zasady zapobiegającej klonowaniu (bardzo bogatej) osoby lub wykorzystywaniu człowieka jako zapasu części zamiennych. Możemy wzdragać się przed tymi sugestiami, ale trudna prawda jest taka, że kiedy porzucimy biblijny nakaz, zgodnie z którym niewinne ludzkie życie jest święte i nie wolno nam go dotykać, wszyscy jesteśmy narażeni na ryzyko, ponieważ kiedy silni przejmują władzę, to „siła ma rację”.
Kiedy etycy chrześcijańscy dochodzą do tych samych wniosków, co darwiniści, na temat naszych zobowiązań wobec bliźnich, to znaczy, że nadeszła pora na uważne przemyślenia. Bóg nas stworzył i zna zło, do jakiego jesteśmy zdolni. Z tego powodu polecił nam traktować wszystkich ludzi jako zasługujących na jednakowy szacunek i godność. Ani „indywidualizm moralny”, ani etyka „osobowości” nie są zgodne z tradycyjną interpretacją Pisma Świętego, a to powinno być wystarczającym powodem, aby ludzie wiary całkowicie je odrzucili. Ale dodatkowo dla tych, których wiara jest słaba, historia oferuje wiele dowodów na to, że przed każdą rzezią następował podział populacji ludzkiej na „naszą grupę” (chronieni) i „tych innych” (niechronieni), co sprawiało, że zabijanie było dozwolone. Większość współczesnych etyków relatywistycznych nie myśli o tym. Po prostu próbują stworzyć nie dogmatyczną, racjonalistyczną podstawę dla zachowań, które uznają za właściwe. Ten wysiłek był podejmowany już wcześniej, niezmiennie z tragicznymi konsekwencjami.
Uważam, że James Rachels odnosi sukces w swojej argumentacji: nie można być darwinistą i w sposób logiczny trzymać się tradycyjnego poglądu, że ludzkie życie jest święte. Bardziej bezpośrednie pytanie skierowane do „ludu Księgi” wydaje się jeszcze bardziej istotne: czy można uważać, że życie ludzkie nie jest święte i nadal być chrześcijaninem?
Earl Aagaard (doktorat na Colorado State University) jest profesorem biologii w Pacific Union College. E-mail: eaagaard@puc.edu
Oryginalna wersja tego artykułu została opublikowana w College and University Dialogue 11:2 (1999): 5-7 i jest dostępna na stronie: https://dialogue.adventist.org/537/the-moral-implications-of-darwinism. Wykorzystane za pozwoleniem.