Historia Zaginionej Eskadry jest nie tylko ciekawa sama w sobie. Stanowi ona przykład tego, jak założenia postulowane przez geologów mogą być błędne.
Podczas operacji wojennej Bolero w 1942 roku 6 myśliwców P-38 Lightning i 2 bombowce B-17 leciały z Ameryki Północnej do Wielkiej Brytanii, zatrzymując się po drodze na Grenlandii. Gdy 15 lipca przelatywały nad Cieśniną Duńską, aby zatankować w Islandii, złe warunki pogodowe zmusiły eskadrę do zawrócenia nad Grenlandię. Jednak zła pogoda cały czas się utrzymywała i wszystkie lądowiska w zasięgu tankowania zostały wyłączone z ruchu. Mając już mało paliwa, samoloty zostały zmuszone do lądowania awaryjnego na jednym z grenlandzkich lodowców. Po 9 dniach załogę samolotów w liczbie 25 osób udało się uratować, choć same samoloty pozostały na miejscu.
Pozostawione na lodowcu samoloty powoli zaczął pokrywać śnieg. Przynajmniej jeden z nich był podobno widziany z powietrza jeszcze w 1961 roku, ale później już nie. W 1981 roku wysłano pierwszą ekspedycję w celu odnalezienia samolotów, które zostały pogrzebane pod śniegiem i lodem. Kolejne ekspedycje były wysyłane przez siedem lat, dopóki nie udało się odnaleźć samolotów. W 1992 roku jeden z myśliwców P-38 Lightning udało się odkopać. Przechrzczono go na Glacier Girl, co w polskim oznacza lodowcowa dziewczyna. Co ciekawe, w 2002 roku samolot został nawet przywrócony do użyteczności i do dzisiaj uczestniczy w pokazach lotniczych. Pozostałe samoloty wciąż tkwią pod lodem1.
Zaginiona Eskadra zakopana głębiej niż przewidziano
Odzyskanie sprawności przez odkopany samolot to nie jedyny zaskakujący zwrot akcji tej historii. Inny ma ścisły związek z geologią. Samolot Glacier Girl został bowiem odkopany z głębokości około 82 metrów. Dla poszukiwaczy samolotów było to niespodziewane odkrycie, ponieważ spodziewali się odnaleźć je na o wiele mniejszej głębokości. Stąd myśleli, że będzie to dla nich stosunkowo łatwe zadanie.
Ówczesne oczekiwania co do głębokości pochówku samolotów najlepiej tłumaczą słowa Davida Hayesa, autora książki The Lost Squadron, który tak napisał:
W końcu [Richard Taylor i Patrick Epps, poszukiwacze Zaginionej Eskadry – przyp. autora] zrezygnowali z magnetometru i wykopali otwór o głębokości ok. 2,5 m, aby zbadać charakterystykę gęsto upakowanego lodu. Soczewki lodu – warstwy lodu wyglądające jak słoje w drzewie – były wyraźnie widoczne. „Każda z nich musi reprezentować letnią odwilż” – wydedukował Taylor, odwołując się do swojej harcerskiej wiedzy o lesie. Zmierzył je i stwierdził, że dzieli je odległość około 45 centymetrów. Skoro, podobnie jak słoje w drzewie, każda soczewka reprezentowała rok, to doszedł do wniosku, że samoloty znajdowały się na około 12 metrów głębokości. Wszyscy byli zszokowani tą myślą2.
Jest to zastanawiająca informacja. Badacze byli bowiem zaskoczeni tym, że samoloty mogą znajdować się na tak dużej głębokości, jak 12 metrów. Ten sam autor stwierdził, że mniej optymistyczne warianty zakładały głębokość do nawet 25 metrów3. Wydaje się jednak, jakoby wszyscy w tamtych czasach spodziewali się, że samoloty znajdują się na głębokości zaledwie kilku metrów. Dlatego ogromnym zaskoczeniem dla poszukiwaczy samolotów było to, że znajdowały się one pod warstwą ponad 80 metrów lodu i śniegu. Jak to ujął Taylor, cytowany w książce Hayesa:
Myśleliśmy, że wystarczy odgarnąć śnieg ze skrzydeł, napełnić je paliwem, odpalić silnik i polecieć w stronę zachodzącego słońca. Chyba nie mogliśmy się bardziej mylić4.
Zaginiona Eskadra – jak szybko powstają warstwy lodu?
Historia Zaginionej Eskadry jest jedną z tych, które rzucają wyzwanie współczesnym geologom i ich metodom datowania przedmiotów pod warstwami lodu. Zazwyczaj polegają one na zliczaniu zbitych warstw lodu i określaniu, które z nich przedstawiają jeden rok. W ten sposób obliczają oni lata, kiedy dany przedmiot, np. skamielina, miałby zostać zakopany. Im niższa (głębsza) warstwa, tym lód jest bardziej zbity pod ciężarem wyższych warstw, przez co trudniej je wyznaczyć. Taylor i Epps oczywiście mieli znacznie łatwiej, gdyż szukali samolotów w płytkich warstwach. Musieli być jednak zszokowani, gdy odkryli samoloty na głębokości rzekomo wskazującej nie na 40-50 lat, ale aż ponad 3000 lat!
Innymi słowy, przypadek Zaginionej Eskadry poważnie kwestionuje założenia naukowców na temat możliwego tempa i sposobu powstawania warstw lodu. Gdyby wziąć wspomniane wyżej optymistyczne 12 metrów głębokości i podzielić na 40 lat, to wychodzi nam średnio zaledwie 0,3 m na rok. Tymczasem Zaginiona Eskadra udowodniła, że nie jest to 0,3 m, ale aż 2 m na rok. A jeśli wierzyć doniesieniom, że samoloty były wciąż widoczne w 1961 roku (po prawie 20 latach od ich zaginięcia i zanim odnaleziono je ponad 20 lat później), to tempo przybywania lodu rośnie nawet do 4 m na rok5.
Oczywiście to tempo nie jest wszędzie takie same i warunki nawarstwiania się lodu mogą się drastycznie różnić zależnie od miejsca. Chodzi tylko o to, że takie szybkie tempo przybywania warstw lodu jest jak najbardziej możliwe.

Ile lodu powstało podczas epoki lodowcowej?
Średnia głębokość lądolodu grenlandzkiego wynosi 1,67 km, a w najgłębszych miejscach sięga nawet 3,5 km6. Przyjmując dzisiejsze tempo nawarstwiania się lodu wynoszące 2 m na rok, nawet biorąc pod uwagę jego zbijanie się w niższych warstwach, zobaczylibyśmy, że tego lodu na Grenlandii jest po prostu za mało, aby starczyło go nawet na ostatnie zlodowacenie rzekomo trwające około 100 000 lat (od 115 tys. do 11,7 tys. lat temu). Nie wspominając już o rzekomych wcześniejszych zlodowaceniach, które miały się rozpocząć około 2,5 miliona lat temu. A przecież obecna akumulacja śniegu wcale nie jest taka wielka, jak mogłaby być. Ile jednak mogła ona wynosić podczas tworzenia się i transgresji (wkraczania) lądolodu?
Nie możemy zatem zbytnio ufać wnioskom chronologicznym, jakie naukowcy wyciągają z badań nad warstwami lodowymi Grenlandii. Oznacza to również, że epoka lodowcowa nie mogła trwać setki tysięcy czy nawet miliony lat. Ponadto naukowcy wciąż nie potrafią dokładnie określić przyczyn gwałtownego (z geologicznego punktu widzenia) obniżenia temperatury klimatu i nastania epoki lodowej. Natomiast taką prawdopodobną przyczyną wydaje się być biblijny model globalnego potopu. Jak to mogło wyglądać?
Epoka lodowcowa według modelu biblijnego
Zaraz po potopie klimat świata zaczął się ochładzać. Jednak wody oceaniczne (do których dołączyły wody potopu) pozostawały gorące z powodu uwalniania się energii tektonicznej i wulkanicznej. Energia ta w ciągu zaledwie roku potopu podzieliła jeden superkontynent na kilka mniejszych. Oceany parowały zatem w ogromnych ilościach. Para wodna w wyniku cyrkulacji powietrza przedostawała się nad coraz zimniejsze obszary polarne, gdzie opadała w postaci śniegu. I były to ogromne ilości śniegu, które opadając, zaczęły się kumulować i tworzyć coraz większe warstwy lodu. W ten sposób doszło do powstania lodowców i całych lądolodów, włącznie z lądolodem skandynawskim, który nasunął się na ziemie polskie.
Faktyczna długość trwania epoki lodowcowej
Cały proces transgresji, znacznych fluktuacji i ostatecznej regresji lądolodu mógł trwać zaledwie kilkaset lat. Pod koniec epoki lodowcowej wody oceaniczne ochłodziły się i cyrkulacja powietrza zmieniła się, dzięki czemu klimat się ustabilizował. Naukowcy M. Oard i L. Vardiman, którzy zajmują się tym modelem epoki lodowcowej, uważają, że średnia temperatura oceanów po potopie musiała wynosić 30°C, ale już po 500 latach tylko 10°C, a po kolejnych 200 latach już tylko 4°C, jak dzisiaj. Ustalili zatem, że cała epoka lodowcowa trwała jedynie około 700 lat zamiast setek tysięcy czy milionów lat7.
Ile wtedy rocznie musiało tworzyć się lodu, aby wytworzyć lądolód grenlandzki? Dziś jest to 2-4 m rocznie, a przynajmniej lokalnie, jak pokazał przypadek Zaginionej Eskadry. Gdybyśmy założyli, że w szczycie epoki lodowcowej jego średnia grubość wynosiła nieco więcej niż dzisiaj (1,67 km), powiedzmy 2 km, to w ciągu 500 lat musiałoby przybywać średnio rocznie co najmniej 4 m lodu, a z pewnością nawet wiele więcej, gdyż lód kompresuje się pod wpływem ciężaru. Przy znacznie większych opadach śniegu niż dzisiaj, bez ciepłego lata w strefie umiarkowanej przez setki lat, nie jest to niemożliwe.
Zaginiona Eskadra – podsumowanie
W ten sposób biblijna historia o potopie Noego świetnie tłumaczy, skąd się wziął krajobraz polodowcowy m.in. w Polsce. Dostarcza ona przede wszystkim wiarygodnej przyczyny, skąd wzięły się wielkie lądolody i lodowce pokrywające duże części Europy czy Ameryki Północnej. A przypadek Zaginionej Eskadry, podobnie jak erupcja Góry St. Helens w 1980 roku, dostarcza niezbitych, eksperymentalnych dowodów na prawdziwość historii świata takiej, jak ukazuje ją Pismo Święte.
Polecamy również poniższe artykuły:
- Tylko jedna epoka lodowcowa?
- Wulkany i ich rola w epoce lodowcowej
- Czy Biblia wyjaśnia epokę lodowcową?
- Artyści z epoki lodowcowej
Przypisy
- C. Smith, An Out-of-Date Discovery, Answers in Genesis, 09.12.2024, https://answersingenesis.org/blogs/calvin-smith/2024/12/09/out-of-date-discovery/ [dostęp: 07.10.2025].
- D. Hayes, The Lost Squadron, Madison Press Books, 1994, s. 64–65, za: ibid., tłum. własne.
- Ibid., s. 87.
- Ibid., s. 15.
- C. Smith, Frozen Faster than Imagined, Answers in Genesis, 16.12.2024, https://answersingenesis.org/blogs/calvin-smith/2024/12/16/frozen-faster-than-imagined/ [dostęp: 07.10.2025].
- J. Amos, How Greenland would look without its ice sheet, BBC, 14.12.2017, https://www.bbc.com/news/science-environment-42260580 [dostęp: 07.10.2025].
- D. Batten, D. Catchpoole, et al., The Creation Answers Book, 2023, s. 199-210, https://creation.com/images/pdfs/cabook/chapter16.pdf [dostęp: 07.10.2025].
© Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia Commons, USAF.
