Jest to piąty wpis z serii 13 artykułów opracowanych na podstawie książki „Sztuka zrozumienia, czyli jak naprawdę kochać swoje dziecko” Rossa Campbella, Pisma Świętego oraz obserwacji i własnych doświadczeń autorki.
Dotyk wydaje się być najbardziej oczywistym i naturalnym sposobem okazywania miłości dziecku. Jednak wnioski z badań wskazują, że rodzice w wielu przypadkach dotykają swoje dzieci jedynie w sytuacjach, kiedy jest to niezbędne, np. podczas przebierania, karmienia, sadzania na nocnik itp. Stosunkowo niewielu rodziców wykorzystuje ten czuły i łatwy sposób okazywania dziecku bezwarunkowej miłości, która jest niezbędna w życiu dziecka.
Warto, aby rodzice chętnie i spontanicznie korzystali z każdej nadarzającej się okazji do dotknięcia swojego dziecka. Może to być realizowane na szereg różnych sposobów, np. obejmowanie, przytulanie, całowanie, trzymanie za rękę, pogłaskanie po plecach, zmierzwienie włosów, klepnięcie w ramię itd. Dotyk stanowi niezwykłą siłę o mocy terapeutycznej, leczniczej.
Dzięki dotykowi w organizmie wytwarza się oksytocyna, hormon odpowiadający za dobre samopoczucie, odprężenie, uspokojenie. Dotyk ma działanie uśmierzające ból, zmniejszające lęk i napięcie. Miłość bezwarunkowa wyrażana dotykiem wzmacnia system odpornościowy naszych dzieci, ale również nasz.
Zarówno kontakt fizyczny, jak i psychiczny powinien być nieodłączną częścią naszego codziennego funkcjonowania i kontaktów z dziećmi. Dobrze, gdy jest on swobodny, naturalny i spontaniczny. Dziecko, któremu okazywana jest miłość poprzez kontakt wzrokowy i fizyczny, będzie czuło się dobrze z samym sobą, a także z innymi ludźmi. Będzie rozwijało umiejętność łatwego nawiązywania relacji towarzyskich oraz będzie miało dobre zdanie o sobie.
Z czasem, w miarę dorastania dzieci, ich potrzeba kontaktu fizycznego nie zanika, lecz zmienia się. Mniejsze dzieci, do około ósmego roku życia, potrzebują noszenia, obejmowania, przytulania, całowania, głaskania. Wraz z dorastaniem chłopcy potrzebują już nieco innego rodzaju dotyku, np. poklepywania po plecach, podania ręki, przybicia piątki, żartobliwego baraszkowania, mocowania. Jako rodzice potrzebujemy zapamiętać, że dziecko nigdy nie wyrasta z potrzeby doświadczania bliskości emocjonalnej z rodzicami. W przypadku dziewcząt kontakt fizyczny pełen miłości i czułości staje się wraz z wiekiem coraz ważniejszy i osiąga swe maksimum w wieku ok 11 lat. Na tym etapie dziewczęta bardzo potrzebują częstych i ciepłych kontaktów fizycznych i wzrokowych oraz spędzania wspólnie czasu, zwłaszcza od ojca. Wchodzą one wtedy w okres dojrzewania. Jest to bardzo burzliwy etap w życiu i przejście go w znacznym stopniu zależy od tego, jakie są ich odczucia i myśli na temat własnej osoby. Jeśli dziewczyna będzie się dobrze czuła jako kobieta, etap ten przejdzie w miarę spokojnie. Im jej tożsamość płciowa będzie bardziej stabilna, tym mniej będzie ulegała presji rówieśników, będzie miała też większą zdolność zachowania wierności wartościom przekazanym przez rodziców. Tożsamość płciowa u dziewczynki oznacza akceptowanie siebie jako kobiety. Córka uzyskuje ją od ojca, czyli na ojcu spoczywa ogromna odpowiedzialność. Ojciec wspiera córkę, aby zaakceptowała siebie, poprzez stałe okazywanie jej, że on ją akceptuje. Jeżeli dziewczyna nie uzyskuje tego rodzaju atencji od ojca, wówczas będzie szukała relacji z innymi mężczyznami, aby to uzyskać. To może wiązać się np. z wchodzeniem zbyt wcześnie w relacje romantyczne.
Czy Bóg jako doskonały Ojciec mówi coś w swoim Słowie o dotyku? Otóż tak! Możemy przeczytać: „A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę – schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go” (Oz 11,3-4). Cóż za bliskość! Pomyślmy o tej Bożej czułości, miłości, o tym dotyku w stosunku do każdego z nas.
Moja ulubiona chrześcijańska autorka, E. White, napisała: „Szczera modlitwa prowadzi nas do ścisłej łączności z Nieskończonym. Choćbyśmy przez pewien czas nie otrzymali jawnego dowodu, że oblicze naszego Odkupiciela pochyla się nad nami ze współczuciem i miłością, to jednak na pewno tak jest. Możemy nie czuć Jego wyraźnego dotyku, ale Jego dłoń spoczywa na nas z miłością i troskliwą czułością”1. Czy potrafimy wyobrazić sobie, jak w odpowiedzi na naszą modlitwę, Bóg dotyka nas swoją dłonią? Pełna czułości dłoń Boga spoczywa na nas. W tym dotyku jest troska, miłość, delikatność.
Gdy jako rodzice dajemy to naszym dzieciom, otrzymują one obraz Boga pełnego czułości i wówczas znacznie łatwiej jest im zaufać Panu Bogu.
Wielokrotnie rodzicom wydaje się, że nawiązują ze swoimi dziećmi wystarczająco dużo kontaktu wzrokowego i fizycznego. Warto przyjrzeć się sobie pod tym kątem i zweryfikować obecność kontaktu fizycznego z naszymi dziećmi. Szukajmy również pomysłów, zabaw i metod na kontakt fizyczny z dziećmi. Niech to będzie czas przyjemności, radości, śmiechu. Jednak istotne jest, abyśmy dostosowywali formę kontaktu fizycznego do nastroju i aktualnych potrzeb dziecka. Gdy jest wesołe, rozbawione, mogą to być bardziej dynamiczne, żywiołowe zabawy. Gdy jest spokojne, senne, smutne, niech nasz kontakt z nim będzie łagodniejszy, delikatniejszy. Ważne jest też dostosowanie się do temperamentu dziecka. Dbajmy o kontakt fizyczny każdego dnia, aby stale uzupełniać kubek emocjonalny naszych dzieci.
Przypisy
1. White E. (1998), Droga do Chrystusa, Warszawa: Chrześcijański Instytut Wydawniczy „Znaki Czasu”, s. 120.