W poprzednim artykule dowiedzieliśmy się jakie są trzy podstawowe koncepcje pochodzenia wirusów. Teraz chcielibyśmy poszerzyć horyzont rozważań o czwartą.
Koncepcja tworzenia się żywych organizmów ze zlepiania się mniejszych „nieożywionych” podzespołów nie jest pomysłem nowym. Taki pogląd prezentował już ponad 2 500 lat temu znany z innych obszarów działalności Empedokles – m.in. teorii czterech żywiołów.
Pochodzenie wirusów – czwarta koncepcja
Obecna wersja koncepcji pochodzenia żywych komórek ze „zlepiania” się wirusów jest tylko modyfikacją ze względu na obecny stan wiedzy i przeniesiona na poziom molekularny. Jeśli zostanie ona uznana za wartą propagowania, to będzie ona prawdopodobnie czwartą w historii próbą środowiska ewolucjonistycznego odgrzania koncepcji samorództwa.
Wstępne założenia koncepcji
Wirusy – w formie wiriona czy nukleokapsydu – są formami pozakomórkowymi wiroida. Wirus jest elementem biernym i sam z siebie nie wykonuje żadnych czynności. Wszystkie opisywane w literaturze procesy związane z przemianami wirusa w wiroid i odwrotnie oraz jego działanie chorobotwórcze, wynika z aktywności komórki. To nie wirus „obrabia” komórkę, to komórka „obrabia” wirusa.
Ruch wirusa i jego aktywność wraz z przemianami, które obserwujemy jako dynamika objawów klinicznych, zmiany w badaniach laboratoryjnych czy eksperymentach naukowych, wynikają z „popychania” czy „pociągania” wirusa przez komórki lub płyny naszego organizmu, a nie z aktywności samego wirusa, której jako cząsteczka nieożywiona nie posiada i posiadać nie może.
Wirus jest tak samo bezwolny wobec procesów fizjologicznych, zarówno na poziomie komórki, jak i całego organizmu jak zeschły liść na wodzie. Liść nie płynie, liść jest unoszony i odtwarza zarówno dynamikę, jak również kierunek nurtu wody.
Przyjmując, że wirus jest formą pozakomórkową wiroida, to oczywistym się stanie z definicji, że wirus przebywa tylko poza komórką. Jeśli używamy pojęcia wirus to musimy myśleć automatycznie o środowisku wokół komórki.
Rola środowiska pozakomórkowego
Dla wirusa i komórki środowisko pozakomórkowe jest jednocześnie środowiskiem zewnętrznym. My, ze swojego punktu widzenia uważamy, że środowisko zewnętrzne to środowisko, które rozprzestrzenia się poza naszą skórę. Chodzi o uświadomienie sobie, że chociaż ogromna liczba cząsteczek wirusowych jest zdeponowana poza komórką, to niekoniecznie poza ciałem tak jak my to rozumiemy.
Nie ma człowieka, który by nie nosił w sobie jakiegoś wirusa chorobotwórczego w środowisku pozakomórkowym albo wiroida w komórce. Większość z nas nawet kilka. Jednak poza organizmem, a więc w środowisku, w którym żyjemy przebywa jeszcze więcej wirusów. Im starsi jesteśmy, tym więcej wirusów „wpuszczamy” do naszego organizmu. Faktem jest więc, że wszystkie wirusy jakie do tej pory poznano są trwałym elementem naszego środowiska i nie mamy możliwości, aby się przed nimi uchronić. Wirusów nie można wyeliminować całkowicie z naszego środowiska. Bywa, że nawet z naszego ciała.
Wirusy jako niewielkie, a więc mało ważące cząstki są zawieszone w powietrzu lub w wodzie. Żyjemy na co dzień, chcemy czy nie chcemy, zanurzeni w jakby pyle wirusowym. Codziennie wdychamy, połykamy i przenosimy wirusy z jednego miejsca naszego ciała na drugie lub na innego człowieka. Obecność wirusów w/ lub na naszym ciele nie oznacza jednak automatycznie, że zostanie on „wciągnięty” od naszych komórek i zmieniony w wiroida, który to tak naprawdę jest czynnikiem wywołującym reakcję naszego ciała, którą nazywamy chorobą.
Rola człowieka
To, czy dopuścimy do rozwoju choroby wirusowej zależy od nas. Częściowo na poziomie behawioralnym, a więc na poziomie naszych zachowań a częściowo na poziomie zdolności naszego układu immunologicznego, na który w pewnym zakresie też mamy wpływ w sposób behawioralny.
Pojawienie się wirusa chorobotwórczego w naszym ciele w ilości mogącej spowodować chorobę zależy od naszego zachowania, a przemiana wirusa w wiroida zależy od naszego układu immunologicznego, na który mamy częściowo wpływ naszym świadomym zachowaniem.
Choć duża część aktywności układu immunologicznego leży poza naszą świadomością, to część jednak nadal zależy od nas. Myślę tutaj o prawidłowym odżywianiu się i unikaniu ryzykownego, z punktu widzenia rozwoju jakichkolwiek chorób, sposobu życia.
Dariusz Struski rozwija swoją teorię pochodzenia wirusów w kolejnych artykułach.
O autorze:
Dariusz Struski – lekarz medycyny, specjalista w dziedzinie medycyny rodzinnej z trzydziestodwuletnim stażem pracy w Polsce, Szwecji, Norwegii. W przeszłości kierownik Ośrodka Kształcenia Lekarzy Rodzinnych we Wrocławiu. Obecnie wykładowca z zakresu Evidence Based Medicine (Medycyny opartej o fakty) oraz medycy rodzinnej, ze szczególnym zainteresowaniem dotyczącym chorób zakaźnych.