Dziesięć największych błędów Darwina

Zobacz również

Nie ulega wątpliwości, że Darwin to jeden z najbardziej wpływowych ludzi w dziejach ludzkości, zwłaszcza ostatniego okresu. Wydana 150 lat temu książka ukształtowała nie tylko biologię, której bezpośrednio dotyczyła, ale także filozofię, socjologię, etykę, a nawet religię. Ale w książce tej oraz w teorii Darwina znaleźć możemy wielkie błędy. Uświadomienie ich sobie pozwoli nam budować własny światopogląd uwolniony od fałszywych założeń, przynajmniej tych Darwinowskich z pochodzenia.

1. Teoria “ciepłego bajorka”

W ostatnim zdaniu książki “O powstawaniu gatunków” Darwin pisał, jak wzniosła jest myśl, że Stwórca natchnął życiem jedną lub więcej form1. Ale naprawdę nie wierzył, by Bóg stworzył życie. W liście prywatnym do swego dobrego przyjaciela Josepha Hookera napisał, że życie mogło być wynikiem przemian chemicznych “w jakimś ciepłym bajorku zawierającym wszystkie rodzaje soli amonowych i fosforanowych, zaopatrzonym w ciepło, światło, elektryczność etc”2.

W jego czasach niektórzy uczeni nadal wierzyli w spontaniczne powstawanie życia, w to, że życie mogło powstać z tego, co nieożywione. Przekonanie o samorództwie było zwalczane od XVII wieku (Francesco Redi – 1668r.), ale ostateczny cios zadała mu seria eksperymentów dokonanych przez żyjącego współcześnie z Darwinem Ludwika Pasteura. 150 lat, jakie upłynęły od wydania książki Darwina, potwierdziły pogląd Pasteura, że życie wywodzi się z tego, co żywe. Jest tak, bo życie jest znacznie bardziej skomplikowanym zjawiskiem, niż to sobie Darwin wyobrażał.

Pół wieku temu sądzono, że na powstanie życia rzuci snop światła sławny eksperyment Millera-Ureya. Podgrzewając mieszankę gazów i przepuszczając przez nią wyładowania elektryczne, otrzymano substancję smołowatą, w której znaleziono niektóre aminokwasy (składniki budulcowe białek). Ale dzisiaj wiemy, że eksperyment ten jest niewiarygodny, gdyż sztucznie uzyskiwane produkty izolowano od tlenu, który ma niszczące własności. Uczeni wnioskują dzisiaj, że tlen był obecny w ziemskiej atmosferze, gdy życie pojawiło się na naszej planecie3.

Ale nawet gdy zapomnimy o problemie tlenu, trzeba pamiętać, że nie otrzymano tylu aminokwasów, by osiągnąć następny etap budowy życia – formowanie złożonych białek, które należy dokładnie zintegrować do postaci wyrafinowanego systemu. Eksperyment Millera-Ureya doprowadził do powstania niektórych cegiełek życia, ale nie do zbudowania z nich budynku. Jak z luźnych cegiełek zbudować elegancki i dobrze funkcjonujący budynek mający wszystkie składowe na właściwym miejscu? Ten budynek musi posiadać fundamenty, ściany, drzwi, okna, dach, musi być wyposażony w energię elektryczną i kanalizację. A w dodatku musi być zdolny do odtwarzania się.

Ten budynek to oczywiście żywa komórka o złożonej strukturze, którą trudno sobie wyobrazić. W rzeczywistości najprostsza komórka jest bardziej skomplikowana niż najbardziej wyrafinowane budynki. Darwiniści mają jednak łatwą odpowiedź na pytanie, jak mogły powstać tak niewiarygodnie skomplikowane struktury. Mówią wówczas o milionach i setkach milionów lat. Odpowiedź ta się załamuje, gdy twierdzenia darwinistów zacznie się traktować poważnie, stosując do nich coś więcej niż intuicję, bo matematykę. Robił to brytyjski astronom i matematyk Fred Hoyle4. Jego zdaniem od eksperymentu Millera-Ureya do udowodnienia, że życie mogło wyewoluować w podobny sposób, jest jeszcze daleka droga. Nikt bowiem nie wykazał, że poprawne ułożenie aminokwasów na przykład w najprostszych enzymach można otrzymać tą metodą. To Hoyle propagował dobrze znany przykład z huraganem wiejącym na złomowisku, na którym leżą części do Boeinga 747. Powstanie najprostszego enzymu jest w jego opinii równie prawdopodobne, co złożenie się wskutek wichury z porozrzucanych części kompletnego i gotowego do lotu Boeinga5.

2. Rzekomo prosta budowa komórki

Kiedy Karol Darwin oglądał pod mikroskopem komórkę bakterii, widział coś w rodzaju kropli tzw. protoplazmy z kilkoma innymi elementami. Wydawało się wówczas, że powstanie czegoś takiego nie powinno być trudne. Ale dzisiaj wiadomo, że komórka bakterii zawiera złożone mechanizmy molekularne i przypomina fabrykę samochodów z licznymi zautomatyzowanymi stanowiskami pracy oraz skomplikowanym centrum kontrolnym.

Komórki bakterii są tzw. prokariontami, czyli komórkami pozbawionymi jądra. Są to najprostsze formy życia, ale to nie znaczy, że prokarionty same w sobie są proste. Jeśli eukarionty (komórki z jądrami) porównamy do laptopów, to prokarionty znajdą się na poziomie telefonów komórkowych. Nie ma żadnych dowodów istnienia wcześniejszych, prostszych form życia, z których prokarionty mogłyby wyewoluować6.

Oba typy komórek charakteryzuje wiele wyrafinowanych cech i mechanizmów:
– przetwarzanie informacji, jej magazynowanie i odzyskiwanie,
– sztuczne języki i systemy ich dekodowania,
– wykrywanie błędów, mechanizmy kontroli jakości w postaci sprawdzania błędów i ich korygowania,
– technologia cyfrowego zapisywania danych,
– automatyczne adresowanie przesyłek (analogiczne do kodów pocztowych),
– procesy budowania większych całości z części, wykorzystujące prefabrykaty i konstrukty modularne,
– samoreprodukujące się centra energetyczne.

Okazuje się, że komórki są dużo bardziej złożone i wyrafinowane, niż to się Darwinowi mogło przyśnić. Jak przypadek mógłby je utworzyć, skoro nie jest w stanie tego dokonać człowiek, wykorzystując planowanie i zdolności inżynieryjne? W żadnym laboratorium nie odtworzono nawet jednego ludzkiego włosa.

3. Przekonanie o niewielkiej informacji zawartej w komórkach

Za czasów Darwina uczeni nie znali ani rodzaju, ani ilości informacji zawartej w komórce. Darwin zakładał, że była nieznaczna, że było to zaledwie kilka instrukcji, jak komórka ma funkcjonować. W związku z tym popierał teorię pangenezy, według której komórki mogły generować przypadkowo olbrzymi zakres zmienności. Teoria ta później okazała się kompletnie fałszywa

Informacja zawarta w komórkach zapiera dech w piersiach. Okazuje się, że komórki dysponują językiem genetycznym wyposażonym w czteroliterowy alfabet cyfrowy oraz reguły gramatyczne. Znacznie przewyższa to wszystkie języki komputerowe zaprojektowane przez człowieka. Bill Gates, założyciel Microsoftu, powiedział, że “DNA jest jak program komputerowy, ale dużo bardziej rozwinięty, niż jakikolwiek dotąd wymyślony”7. Wewnątrz jądra każdej ludzkiej komórki znajdują się tysiące uporządkowanych instrukcji (zwanych genami), które muszą być przetłumaczone, przetransportowane i odtworzone. Informacja nie jest materialna – nie ma masy, długości czy szerokości – ale materia może ją przenosić. Nikt nie wykazał, że informacja może ewoluować dzięki mutacjom albo być przez nie ulepszana. Każda cząsteczka DNA człowieka zawiera ok. trzech miliardów genetycznych liter. Niewiarygodne, ale gdy mechanizmy edytujące wykonają swoją pracę, tylko jedna litera na 10 miliardów jest błędnie skopiowana.

Jak bardzo zminiaturyzowany i upakowany jest sposób zapisywania informacji w komórce, wyjaśnia Jonathan Sarfati: “[…] najprostszy znany żywy organizm ma 482 geny, kodujące białka. W sumie daje to 580 tys. “liter”. Ludzie mają ich w każdym jądrze trzy miliardy. […] Ilość informacji, jaką można zmagazynować w objętości główki szpilki, jest równoważna stosowi książek 500 razy większym niż odległość Ziemi od Księżyca”8.

Czy ewolucja i dobór naturalny, bez pomocy jakiejś inteligencji, mogły stworzyć tak dokładne i wyrafinowane instrukcje DNA – w tym instynkty właściwe dla każdego gatunku, które pozwalają organizmom przetrwać? Trzeba mieć dużą wiarę, by sądzić, że ślepa przypadkowa ewolucja mogła dojść do tak zdumiewająco bogatej informacji; wiarę dużo większą niż przekonanie, że za ten zaskakująco dokładny zakodowany język odpowiada Inteligentny Projektant.

Odkrycie tego typu informacji wewnątrz komórki doprowadziło znanego filozofa i czołowego ateistę Sir Antony’ego Flew z Wielkiej Brytanii do odwołania przekonania, że nie istnieje inteligencja odpowiedzialna za istniejące organizmy. W jego opinii DNA pokazuje, dzięki swej niewiarygodnej złożoności potrzebnej do utworzenia życia, że jakaś inteligencja musiała jednak interweniować, aby te składniki razem funkcjonowały. “Chodzi o nadzwyczajną złożoność wielu składników i nadzwyczajną subtelność sposobu ich wspólnego funkcjonowania. Ich przypadkowe pojawienie się we właściwym czasie jest po prostu niezwykle mało prawdopodobne. To, że życie zależy od tak niezwykłej złożoności, wygląda mi na dzieło inteligencji”9.

Wszystko, co wiemy o DNA, wskazuje, że stanowi on program ograniczający gatunki do pozostawania w ramach ogólnego typu. Zmiany genetyczne są zwykle niewielkie i nieukierunkowane, podczas gdy wielkie mutacje nie tworzą ulepszonych nowych układów, ale są przeszkodą dla przetrwania organizmów.

Darwin zakładał, że informacja zawarta w komórce okaże się niewielka, ale się mylił. Okazała się ona zaskakująco bogata ilościowo i jakościowo oraz niezwykle złożona.

4. Oczekiwania wobec pośrednich skamieniałości

Darwin zdawał sobie doskonale sprawę, że aby skamieniałości stanowiły poparcie dla jego teorii, powinny występować w postaci ciągu subtelnie łączącego różne gatunki zwierząt. Takich form pośrednich powinny być wówczas miliony. Myśl tę Darwin wyraził następująco: “Według teorii doboru naturalnego wszystkie żyjące gatunki łączyły się z gatunkami rodzicielskimi za pośrednictwem form, których nie dzieliły różnice większe od po dziś dzień znajdowanych pomiędzy dzikimi a domowymi odmianami tego samego gatunku; te zaś wygasłe obecnie gatunki rodzicielskie ze swej strony w podobny sposób łączyły się z jeszcze starszymi gatunkami i tak coraz dalej, i dalej wstecz, aż wreszcie wszystkie schodziły się u wspólnego przodka każdej wielkiej grupy. Z tych względów liczba pośrednich i przejściowych ogniw pomiędzy żyjącymi a wygasłymi gatunkami musiała być nadzwyczaj wielka. Ale z pewnością, jeśli teoria ta jest prawdziwa, formy takie żyły kiedyś na ziemi”10.

Jeśli żyły, to czy zostały jakieś ślady ich istnienia? Darwin wiedział, jak należało odpowiadać na to pytanie w jego czasach: “jest jednak jeden [zarzut], który nastręcza wielkie trudności, a mianowicie – odrębność form gatunkowych oraz okoliczność, że te ostatnie nie łączą się ze sobą za pośrednictwem licznych ogniw przejściowych”11. “Ponieważ zaś proces takiej zagłady odbywał się na olbrzymią skalę, to liczba odmian pośrednich, które przedtem znajdowały się na ziemi, musiała być też bez wątpienia olbrzymia. Dlaczego więc każda formacja geologiczna, każda warstwa nie są przepełnione takimi ogniwami pośrednimi? Geologia nie odsłania nam bynajmniej takiego nieprzerwanego szeregu organizmów i to jest może najsilniejszy i najpoważniejszy zarzut, jaki można postawić mojej teorii”12.

Darwin wiedział więc, że znany w jego czasach zapis kopalny nie potwierdza jego teorii. Ale szukał przekonujących usprawiedliwień, dlaczego zapis kopalny jest niekompletny, oraz wierzył, że mimo trudności w miarę upływu czasu potwierdzenia takie, choć nie wszystkie, będą znajdowane w dostatecznych ilościach, by na ich podstawie odtworzyć historię życia na Ziemi. W pierwszym osiągnął sukces. Jego argumenty, że zapis kopalny musi być niekompletny, powtarzają ewolucjoniści do dzisiaj. Ale jego wiara, że sytuacja będzie się poprawiać, poniosła spektakularną, choć mocno przez ewolucjonistów maskowaną, klęskę.

Przyjrzyjmy się wypowiedziom kilku biologów ewolucyjnych, którzy zdecydowali się tej prawdy nie ukrywać.

“Darwin postrzegał ewolucję jako serię stopniowych zmian, zbyt powolnych, by można je było obserwować na bieżąco. W owych czasach nie poznano jeszcze na tyle dobrze danych zapisanych w skamieniałościach, by odtworzyć tę wielką historię zwaną obecnie “makroewolucją”. Darwin wierzył, że takie dane zostaną odkryte i spodziewał się, że nowe odkrycia dostarczą ostatecznie tak bogatej dokumentacji, że można będzie narysować drogi ewolucji, “łącząc kropki” odpowiadające znaleziskom z różnych jej etapów. Tak się nie stało”13.

“Sam Darwin […] prorokował, że przyszłe pokolenia paleontologów zapełnią te luki pracowitymi badaniami. […] Sto dwadzieścia lat badań paleontologicznych później stało się aż nadto jasne, że zapis kopalny nie potwierdzi tej części przewidywań Darwina”14.

“Przewidywanie Darwina bujnej, chociaż stopniowej zmiany, wpływającej na wszystkie linie rozwojowe w czasie, zostało odrzucone. Zapis istnieje i ten zapis przemawia za potężnym konserwatyzmem anatomicznym. Zmiany, jakiej oczekiwał Darwin, po prostu nie znajduje się w zapisie kopalnym”15.

“Zapis kopalny zmiany ewolucyjnej w ramach pojedynczych linii ewolucyjnych jest niezwykle ubogi. Jeśli ewolucjonizm jest prawdziwy, gatunki powstają wskutek zmian gatunków poprzednich: można by oczekiwać, że zobaczymy to w zapisie kopalnym. Faktycznie dostrzegalne może być to rzadko. W 1859 roku Darwin nie był w stanie przytoczyć ani jednego przykładu”16.

Oczekiwania Darwina i jego bezpośrednich następców się nie sprawdziły. Wybitny paleontolog David Raup twierdzi, że sytuacja w omawianej sprawie jest dzisiaj nawet gorsza niż w czasach Darwina: “Jesteśmy obecnie 120 lat po Darwinie i znajomość zapisu kopalnego znacznie się powiększyła. Mamy teraz ćwierć miliona skamieniałych gatunków, ale sytuacja nie zmieniła się zbytnio. Zapis ewolucji jest nadal niespodziewanie szarpany i możemy z ironią stwierdzić, że mamy nawet mniej przykładów przejść ewolucyjnych niż w czasach Darwina”17.

A cytowany już wyżej znany paleontolog Niles Eldredge uważa, że cechy zapisu kopalnego wyjaśniają, dlaczego paleontologowie tak długo unikali mówienia o ewolucji. Zapis ten bowiem wygląda tak, jakby ewolucji nigdy nie było. Widoczne są zmiany w różnych kierunkach, niewielkie oscylacje wokół jakiegoś punktu lub niewielkie akumulacje zmian w ciągu milionów lat. Wszystko w tempie zbyt wolnym, by realnie wyjaśnić zmiany, jakie miały miejsce w ewolucyjnej historii. Według Eldredge’a, kiedy widzimy w zapisie kopalnym jakąś nowość w budowie ciała, to zwykle występuje ona nagle i bez oznak jakiejkolwiek ewolucji. Nie można ciągle twierdzić, że ewolucja zachodziła, ale nie tam, gdzie ją chcemy badać18.

Nie jest to odosobniona opinia. Otto Schindewolf, jeden z czołowych paleontologów XX wieku, pisał, że skamieniałości stoją w bezpośredniej sprzeczności z Darwinowską teorią ewolucji. A Steven Stanley, również czołowy paleontolog, którego książki są tłumaczone na język polski, napisał w jednej z nich, że zapis kopalny nie dokumentuje przekonująco ani jednego przejścia międzygatunkowego19.

Innymi słowy, zapis kopalny obala poglądy Darwina. Nadal brakuje “niezliczonych” brakujących ogniw zwierząt i roślin. Odkryto tylko odmiany żywotnych i dobrze zaprojektowanych gatunków, które przystosowują się do środowiska, ale nie są to stopniowe korzystne odmiany, prowadzące do nowych planów budowy ciała, jakich wymaga darwinowska teoria gradualistycznej ewolucji.

5. Darwin nie zauważał ograniczeń dla zmienności gatunku

Swoje rozważania na temat doboru naturalnego Darwin oparł częściowo na obserwacjach doboru sztucznego. Zauważył na przykład, że hodowcy gołębi otrzymali w końcu bardzo wiele ich odmian. Sądził, że dysponując odpowiednio dużym czasem, z tej różnorodności odmian można otrzymać w końcu jakieś inne typy ptaków

Nietrudno zauważyć, że żaden hodowca gołębi nie otrzymał niczego innego jak tylko gołębie. Nikt poważnie nie kwestionuje istnienia zmian biologicznych. Różnimy się od naszych rodziców i dziadków. Nie to jednak stanowi przedmiot sporu ewolucjonistów z kreacjonistami. Dotyczy on tego, jak mikroorganizmy, owady, ryby, ptaki, tygrysy, niedźwiedzie, a nawet ludzie, stawali się w długich okresach czasu tym, czym są obecnie.

W dyskusjach z kreacjonistami ewolucjoniści często dają przykłady tzw. mikroewolucji, czyli zmian wewnątrzgatunkowych. Ale kreacjoniści nie mają żadnego problemu z akceptacją mikroewolucji, w której swoją rolę odgrywają mutacje i dobór naturalny. Wszyscy znają przykłady tych niewielkich przystosowań organizmów – odporność mikrobów na antybiotyki, modyfikacje oczu i skrzydeł muszek owocowych czy zmiany rozmiarów dzioba zięb na Galapagos. Istotne jest to, że te mikroby są nadal mikrobami, muszki owocowe – nadal muszkami owocowymi, a zięby – nadal ziębami. Jeśli ktoś chce te nowe odmiany nazywać nowymi gatunkami (a niektórzy tak właśnie robią, korzystając z braku dobrej definicji gatunku), to kreacjoniści mogą przyjąć nawet i taki rodzaj ewolucji, chociaż sami ewolucjoniści mówią już o makroewolucji.

Ten Darwinowski ewolucjonizm, któremu sprzeciwiają się kreacjoniści, opiera się na trzech założeniach: 1) wszystkie organizmy pochodzą od wspólnego przodka; 2) zasadniczym mechanizmem tych zmian jest dobór naturalny, działający na zmutowane organizmy; oraz 3) procesy ewolucyjne mają niekierowany, naturalny charakter, co znaczy, że nie działa poprzez nie żadna inteligencja. Ale czy wśród obecnych form żywych albo w zapisie kopalnym widzimy, by organizmy zmieniały się powoli, mutując od jednego gatunku do drugiego? Nigdy. Najwyraźniej istnieją jakieś obiektywne bariery uniemożliwiające nieograniczoną ewolucję.

Biochemik i agnostyk Michael Denton zwrócił uwagę na to, że w ciągu ubiegłych lat tylko jeden aspekt teorii Darwina znalazł poparcie w empirii – ten, który dotyczył zjawisk mikroewolucyjnych. “Jego ogólna teoria, że wszelkie życie na Ziemi powstało i rozwijało się przez stopniową sukcesywną akumulację szczęśliwych mutacji, jest nadal, tak jak to było w czasach Darwina, wysoce spekulatywną hipotezą, której całkowicie brak faktualnego poparcia i której daleko jest do przekształcenia się w samooczywisty aksjomat, co bardziej agresywni jej obrońcy chcieliby nam wmówić”20.

Zoolog Pierre Grassé, nieżyjący już Przewodniczący Francuskiej Akademii Nauk, śmiało orzekł, że przystosowania wewnątrzgatunkowe faktycznie nie mają nic wspólnego z ewolucją. Są to tylko fluktuacje wokół stabilnego genotypu – przypadki niewielkich ulepszeń ekologicznych. Porównał te zmiany do lotu motyla w cieplarni, który jest w stanie latać tylko tam i z powrotem w ograniczonej przestrzeni.

Darwin żywił nadzieję, że dalsze badania i odkrycia wykażą stopniowe przejścia między milionami żyjących i wymarłych gatunków. Brakowało mu jednak wiedzy na temat praw dziedziczenia i solidnych barier genetycznych, jakie istnieją w świecie ożywionym.

6. Lekceważenie eksplozji kambryjskiej

Darwin wiedział o tym, co dzisiaj się nazywa eksplozją kambryjską, czyli o niezwykłym bogactwie skamieniałości, ujawniających złożone formy życia, które pojawiają się nagle, bez poprzedników, w zapisie kopalnym na tym samym niskim poziomie (datowanym przez ewolucjonistów na ok. 530 mln lat temu). W oczywisty sposób nie pasowały te odkrycia do jego ewolucyjnego modelu życia, rozwijającego się od form prostych do złożonych

Zamiast nielicznych powiązanych ewolucyjnie organizmów, występujących w najmłodszych pokładach zapisu kopalnego, istnieje prawdziwa eksplozja form życia. 32 z 33 typów, jakie dziś widzimy, wydaje się pojawiać nagle w mniej więcej tym samym czasie. Gdybyśmy chcieli to porównać do rozwoju techniki, wyglądałoby to tak, jakby toster, zmywarka, lodówka, mikrofalówka i samochód pojawiły się nagle bez poprzednio istniejących podobnych urządzeń.

“Organizmy […] zmaterializowały się nagle jak zjawy. W wybuchu twórczości, jakiej nie było ani przedtem, ani potem, przyroda zarysowała schematy praktycznie całego królestwa zwierząt. Ten wybuch biologicznego zróżnicowania uczeni opisują jako biologiczny Big Bang”20. Ten Wielki Wybuch całkowicie odmiennych organizmów głęboko w zapisie kopalnym stanowił olbrzymi problem dla Darwina:

“Na pytanie, dlaczego nie posiadamy obfitujących w skamieniałości pokładów z tych najwcześniejszych jakoby okresów poprzedzających kambr, nie mam wystarczającej odpowiedzi”21. “[…] bardzo jest jednak trudno wytłumaczyć sobie nieobecność wielkich i bogatych w skamieniałości pokładów pod warstwami systemu kambryjskiego. […] Fakt ten musi pozostać nierozwiązany i słusznie uważany być może za poważny zarzut przeciw rozwijanym tu poglądom”22.

Skamieniałości z wybuchu kambryjskiego teoria Darwina nie jest w stanie wyjaśnić, dlatego zaproponowano pewną jej odmianę, zwaną teorią przerywanej równowagi. Ale gdy spojrzymy na tę sprawę z perspektywy informacji biologicznej, to najlepszym wyjaśnieniem jest inteligencja odpowiedzialna za to zjawisko. Wybuch kambryjski to olbrzymie i nagłe pojawienie się radykalnie nowych planów budowy ciała. Wymaga to wielkiej ilości nowej informacji biologicznej. Jej część jest zakodowana w DNA, ale jak powstała ta informacja, jest nadal nierozwiązanym problemem dla darwinistów. A skąd się wzięła informacja, która nie jest przypisana do DNA? Jak rozwija się hierarchicznie uporządkowane ułożenie komórek, tkanek, organów i planów budowy ciała?23

Po 150 latach poszukiwania wyjaśnienia kambryjskiego zapisu kopalnego nie mamy nadal ewolucyjnego mechanizmu zadowalająco tłumaczącego nagłe pojawienie się tak wielu całkowicie odrębnych form życia. I nie były to pojedyncze organizmy albo kilka stopniowo ewoluujących, ale prawdziwy ogród zoologiczny – bujna różnorodność złożonych form życia, w pełni rozwiniętych niemal na samym spodzie zapisu kopalnego.

7. Darwinowska teoria homologii

Jeszcze przed Darwinem zwrócono uwagę na to, że różne typy organizmów mają wspólne cechy, takie jak pięć palców w ludzkiej ręce, w skrzydle nietoperza czy w płetwie delfina. Darwin uznał, że to podobieństwo u różnych gatunków, zwane homologią, jest dowodem wspólnoty pochodzenia. Argument jest jednak słaby, gdyż w zapisie kopalnym nie obserwuje się stopniowej ewolucji tych kończyn u różnych gatunków. Poza tym istnieje prostszy sposób wyjaśnienia tych wspólnych cech. Zamiast odwoływać się do wspólnego przodka, można ich istnienie wyjaśnić jako wynik wspólnego projektu

Ten wspólny projekt widoczny jest w wielu urządzeniach zbudowanych przez człowieka. Budujemy samochód, wózek i odkurzacz wyposażone w cztery koła, ale to nie znaczy, że mają one wspólnego przodka. Mają natomiast wspólny projekt. Cztery koła dają większą stabilność i lepiej rozkładają ciężar niż trzy koła. Można wnioskować, że z tych samych powodów mądry projektant użyłby modelu czterech nóg, zamiast trzech.

Podobnie jest z pięcioma palcami w rękach, skrzydłach i płetwach. Wskazują one na dobry projekt, mający na celu otrzymywanie optymalnych wyników. To samo można powiedzieć o dwojgu oczach, dwojgu uszach i czterech kończynach. Co jest bardziej sensowne – czy to, że projektant użył tych samych wzorców, ponieważ dobrze funkcjonują, czy że ślepy przypadek w działaniu doboru naturalnego i mutacji akurat sprawił, że otrzymaliśmy optymalny projekt po wielu próbach na chybił trafił? Jeśli to ostatnie jest prawdą, to gdzie są dowody istnienia bardzo wielu nieudanych modeli, które powinny kończyć swoje istnienie na śmietnisku zapisu kopalnego, jak to Darwin przewidywał? Żadnych takich dowodów nie znaleziono.

Kiedy organizmy oddalone od siebie na ewolucyjnym drzewie posiadają te same rozwinięte cechy (jak oczy), to ewolucjoniści utrzymują, że cechy te wyewoluowały niezależnie od siebie. Niektórzy twierdzą na przykład, że oczy wyewoluowały niezależnie kilkadziesiąt razy, co najmniej czterdzieści, a być może nawet sześćdziesiąt razy w wielu grupach królestwa zwierząt24. Jakie jest prawdopodobieństwo, by te same złożone cechy przypadkowo wyewoluowały wiele razy? Ponownie wspólny projekt jest wyraźnie dużo logiczniejszym wyjaśnieniem.

8. Darwin snuje teorie, że ludzie wyewoluowali z małp

W swojej drugiej pod względem popularności książce “O pochodzeniu człowieka” Darwin wypowiedział myśl, że ludzie wyewoluowali z pewnego typu małpy człekokształtnej, ściśle spokrewnionej z szympansem. Ale gdy przyjrzymy się tej sprawie bliżej, zobaczymy bardzo wiele różnic między szympansami a człowiekiem. Często spotykany pogląd, że mamy 99% wspólnego DNA z szympansami, został obalony, gdy zbadano genom szympansa. Podobieństwo to obniżono obecnie do 93%, ale te wyniki badań jakoś dziwnym trafem nie przedostały się do nagłówków gazet. Istnieją oczywiste podobieństwa między szympansami i ludźmi, ale także wielkie różnice w budowie ciała, mózgu, funkcjonowaniu intelektu i pod względem zachowania25

Ponownie musimy postawić w tym miejscu pytanie: czy podobieństwo między szympansami i ludźmi zachodzi dzięki wspólnemu przodkowi, czy wspólnemu Projektantowi? Prawa genetyki nie pozwalają, by szympans stał się kimś innym niż szympans, a człowiek kimś innym niż człowiek. Po 150 latach badań żyjących form oraz zapisu kopalnego nie znaleziono dowodów na subtelną przemianę gatunku z małpy człekokształtnej do człowieka.

9. Drzewo życia

W “O powstawaniu gatunków” Darwin umieścił tylko jeden rysunek. Przedstawia on fragment tzw. drzewa życia, czyli schemat przekształcania się wspólnego przodka (korzeń) w różne gatunki dzisiaj obserwowane (gałązki)26. Ale idea drzewa życia, jednoczącego wszystkie organizmy żywe, faktycznie opiera się na niewielkich zmianach w ramach gatunku. Darwin znacznie przekroczył dostępne doświadczenie empiryczne. Ekstrapolował fakty mówiące o ograniczonej zmienności przystosowań wewnątrzgatunkowych na wszystkie wyższe poziomy. Ta ekstrapolacja była czystą spekulacją. Nie miał argumentów przemawiających na rzecz tej idei. Wystarczyło mu, że nie zna przeciwwskazań. “Nie widzę powodu – pisał – dlaczego by opisany proces przekształcania miał się ograniczyć tylko do tworzenia rodzajów”. Ponieważ nie znał ograniczeń procesu drobnej zmienności gatunków, założył, że ograniczeń tych nie ma.

Najbardziej podstawowy problem ewolucjonizmu – pochodzenia gatunków – pozostaje nierozwiązany. Mimo stuleci sztucznej hodowli i dziesiątków lat eksperymentów laboratoryjnych nikt nigdy nie zaobserwował powstawania nowych gatunków (przekształcenia się jednego gatunku w inny). To, co Darwin mówi o wszystkich gatunkach, nie zostało wykazane nawet dla jednego z nich27. Ponieważ definicja gatunku w biologii ewolucyjnej jest nieprecyzyjna i pozwala na pewien stopień arbitralności (niektórzy taksonomowie, tzw. splitters, uznają niekiedy odmiany za odrębne gatunki), kreacjoniści obiektywnie istniejące granice zmienności umiejscawiają z reguły nieco wyżej niż granice gatunku – na poziomie rodzaju, a nawet rodziny. Te obiektywnie istniejące podstawowe jednostki życia kreacjoniści nazywają stworzonymi typami, podstawowymi typami lub baraminami. Jeżeli w tym artykule używamy terminologii ewolucjonistycznej (gatunki itd.), to tylko dlatego, że chcemy być lepiej zrozumiani.

Zamiast więc jednego drzewa życia, które zaczyna się od jednego lub kilku wspólnych przodków i rozgałęzia się z upływem czasu na boki, obejmując wszystkie organizmy żywe, kreacjoniści proponują tzw. sad życia – wiele drzewek-baraminów, rozgałęziających się do pewnej nieprzekraczalnej granicy z pierwotnie stworzonych organizmów rodzicielskich.

Istnieje jeszcze jeden problem z Darwinowskim drzewem życia – idea ta jest niezgodna z tym, co widzimy w zapisie kopalnym. Odkrycia w tzw. łupkach z Burgess pokazują, że drzewo życia należy postawić do góry nogami czy raczej: do góry korzeniami. W zamierzchłej przeszłości obserwuje się w zapisie kopalnym więcej typów niż obecnie, gdyż niektóre z nich już wymarły. “Dziesięć lat temu istniała jeszcze nadzieja, że dane molekularne uratują drzewo, ale najnowsze odkrycia nadzieję tę pogrzebały. Chociaż nie przeczytacie tego w podręcznikach biologii, Darwinowskie drzewo życia zostało wyrwane z korzeniami”28.

10. Odrzucenie biblijnego ujęcia stworzenia

Dziadek Karola Darwina, Erazm, który pisał także o ewolucji, był niewierzący. Niewierzącym był też ojciec Karola, Robert. Obaj mieli duży wpływ na Karola, zwłaszcza ojciec, ale także dziadek, choć pośrednio, gdyż zmarł przed urodzeniem się Karola. Karol powoli tracił wiarę, aż utracił ją całkowicie. Traumatycznym wydarzeniem w jego życiu była śmierć ukochanej córki, Annie, w wieku 10 lat. Darwin nie potrafił pogodzić istnienia zła w świecie z istnieniem kochającego Boga Stwórcy. “Od tej chwili Darwin stał się absolutnym, nieprzejednanym ateistą, jego jedynym bogiem był racjonalizm, jedynym zbawieniem nauka i logika, i temu poświęcił resztę swojego życia”29.

Jedenaście lat po opublikowaniu “O powstawaniu gatunków” przyznał on szczerze, jakie były główne jego cele w tej książce: “Na moje usprawiedliwienie niech mi wolno będzie wyjaśnić, że chodziło mi o dwa różne cele: po pierwsze, o wykazanie, że gatunki nie zostały stworzone oddzielnie, i po drugie, że dobór naturalny był głównym czynnikiem zmienności […]. Niejedni z tych, którzy przyjmują zasadę ewolucji, ale odrzucają dobór naturalny, zdają się zapominać, krytykując moje dzieło, iż miałem w nim na widoku dwa wyżej wymienione cele. Jeśli tedy zbłądziłem, to nie dlatego, że przypisywałem doborowi naturalnemu ogromne znaczenie, lecz, co jest w zasadzie możliwe, przeceniając jego rolę. Mam jednak nadzieję, że przynajmniej pomogłem w odrzuceniu dogmatu o oddzielnych aktach stworzenia”30.

Warto zwrócić uwagę, że pierwszy powód napisania tej książki miał religijny charakter, ponieważ jej autor chciał odrzucić dogmat o oddzielnych aktach stworzenia. Innymi słowy, dążył do odrzucenia religijnej wersji pochodzenia świata i człowieka, jaką przedstawia Biblia. Popierał coś, co można nazwać naukowym materializmem – pogląd, że przy wyjaśnianiu życia, jakie widzimy, wystarczy odwołać się do czynników materialnych, doboru naturalnego i zmienności. Lektura jego prywatnych notatek skłania do wniosku, że świadomie okłamywał współczesnych, że jest agnostykiem. Notatki te obfitują w wypowiedzi wojowniczego materializmu, którego ostatecznym celem było zdobycie “cytadeli”, czyli nadanie materialistycznej interpretacji umysłowi ludzkiemu, gdyby materializm jego teorii ewolucji odniósł zwycięstwo31.

Jednak zamiast gromadzenia danych wskazujących na ślepe przypadkowe przyczyny, tworzące rzekomo świat, ostatnie 150 lat badań molekularnych, chemicznych, biologicznych i astronomicznych coraz bardziej przekonuje o istnieniu inteligentnego Projektanta wszechrzeczy. Phillip E. Johnson, założyciel Ruchu Inteligentnego Projektu, wyraził tę myśl następująco: “Darwinowski ewolucjonizm z jego tezą o ślepym zegarmistrzu wyobrażam sobie jako wielki okręt wojenny na oceanie rzeczywistości. Burty jego są mocno uzbrojone w filozoficzne przeszkody dla krytyki, a jego pokład jest zapełniony wielkimi retorycznymi działami, które mają na celu odstraszenie ewentualnych atakujących. […] Ale okręt nagle zaczął przeciekać metafizycznie i co inteligentniejsi oficerowie zaczęli rozumieć, że nie uratuje go cała siła ognia okrętu, jeśli przecieku się nie zatka. Oczywiście, będą trwały heroiczne wysiłki, by uratować okręt. […] Widowisko będzie fascynujące i walka będzie trwała długo. Ale w końcu rzeczywistość odniesie zwycięstwo”32.

W 2009 roku przeżywaliśmy dwustulecie urodzin Karola Darwina i sto pięćdziesięciolecie wydania jego głównej książki. Są to piękne jubileusze, ale Phillip E. Johnson przewiduje, że idee Darwina wylądują w końcu na śmietniku historii. “Każda historia dwudziestego wieku wymienia trzech szczególnie wpływowych myślicieli: Darwina, Marksa i Freuda. […] Jednak Marks i Freud upadli […]. Jestem przekonany, że Darwin jest następny w kolejce. Jego upadek będzie największy spośród tych trzech”33.

Przypisy:

  1. Por. Karol Darwin, O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o utrzymaniu się doskonalszych ras w walce o byt, DeAgostini, Altaya, Warszawa 2001, s. 560.
  2. Cyt. za: Leslie E. Orgel, “Narodziny życia na Ziemi”, Świat Nauki 1994, nr 12 (40), s. 51.
  3. Por. Jonathan Wells, Ikony ewolucji. Nauka czy mit?, W wyłomie, Gorzów Wlkp. 2007, s. 18-20.
  4. Por. Fred Hoyle, Matematyka ewolucji, Wydawnictwo Megas, Warszawa 2003. Również Lee Spetner sprawdzał matematyczne podstawy dla darwinowskiego przeświadczenia, że w ciągu setek milionów lat mechanizmy ewolucji doprowadzą do powstania nowych struktur biologicznych (por. Lee Spetner, Not By Chance! Shattering the Modern Theory of Evolution, The Judaica Press, Inc., New York 1997). Wnioski Spetnera były katastrofalne dla darwinizmu.
  5. Por. Fred Hoyle, The Intelligent Universe, M. Joseph, London 1983, s. 18-19.
  6. Por. William Dembski and Jonathan Wells, How to Be an Intellectually Fulfilled Atheist (or not), ISI Books, Wilmington, Delaware 2008, s. 4.
  7. Bill Gates, with Nathan Myhrvold and Peter Rinearson, The Road Ahead, Viking Penguin 1995, s. 188.
  8. Jonathan Sarfati, DNA. Marvelous messages or mostly mess?”, Creation March-May 2003, vol. 25, no. 2, s. 28 [26-31].
  9. Antony Flew with Roy Abraham Varghese, There Is a God. How the World’s Most Notorious Atheist Changed His Mind, Harper One 2007, s. 75 (wypowiedź z konferencji, jaka miała miejsce w maju 2004 roku).
  10. Darwin, O powstawaniu gatunków, s. 351.
  11. J.w., s. 349.
  12. J.w., s. 350.
  13. Michael Benton, “Życie i czas”, w: Stephen Jay Gould (red.), Dzieje życia na Ziemi. Od bakterii do homo sapiens, Świat Książki, Warszawa 1998, s. 29 [22-35].
  14. Niles Eldredge and Ian Tattersall, The Myths of Human Evolution, Columbia University Press, New York 1982, s. 45-46.
  15. J.w., s. 48.
  16. Mark Ridley, The Problems of Evolution, Oxford University Press, New York 1985, s. 11.
  17. David Raup, Conflicts between Darwin and Paleontology”, Field Museum of Natural History Bulletin, January 1979, vol. 50, No. 1, s. 25 [22-29].
  18. Por. Niles Eldredge, Reinventing Darwin: The Great Debate at the High Table of Evolutionary Theory, Wiley 1995, s. 95.
  19. Por. George Sim Johnston, An Evening with Darwin in New York”, Crisis April 2006, vol. 24, no. 3, s. 32-37.
  20. Madeline Nash, When Life Exploded, Time Dec. 4, 1995, s. 58.
  21. Darwin, O powstawaniu gatunków…, s. 378.
  22. j.w., s. 379.
  23. Por. Lee Strobel, Dochodzenie w sprawie Stwórcy, Wydawnictwo Credo, Katowice 2007, s. 314.
  24. Por. Ernst Mayr, What Evolution Is?, Basic Books, New York 2001, s.113; Richard Dawkins, Wspinaczka na szczyt nieprawdopodobieństwa, Na Ścieżkach Nauki, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998, s. 167.
  25. Por. Stephan Anitei, How Much DNA Do We Share With Chimps?”, Softpedia Nov. 20, 2006, s. 1.
  26. Por. Darwin, O powstawaniu gatunków…, s. 129.
  27. Por. Jonathan Wells, The Politically Incorrect Guide to Darwinizm and Intelligent Design, Regnery Publishing, Inc., Washington, DC 2006, s. 64.
  28. J.w., s. 51.
  29. Michael WHITE, John GRIBBIN, Darwin. Żywot uczonego, Na Ścieżkach Nauki, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998, s. 170.
  30. Karol DARWIN, O pochodzeniu człowieka, w: tenże, Dzieła wybrane, tom IV, Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne, Warszawa 1959, s. 117-118.
  31. Por. Stanley Jaki, The Savior of Science, Regnery Gateway, Washington, D.C. 1988, s. 126.
  32. Phillip E. Johnson, Darwin on Trial, InterVarsity Press, Downers Grove, Illinois 1993, s. 169-170 [w polskim tłumaczeniu tej książki, Sąd nad Darwinem, Vocatio, Warszawa 1997 brak jest ostatniego rozdziału książki].
  33. Phillip E. Johnson, Z otwartym umysłem wobec darwinizmu. Poradnik krytycznego myślenia, Wydawnictwo Wista, Warszawa 2007, s. 110.

(Mario Seiglie, “10 Ways Darwin Got It Wrong”, The Good News November-December 2009, vol. 14, no. 6, s. 8-13.)



cz. 1: Idź Pod Prąd 2009/2010, nr 65-66 (grudzień-styczeń), s. 12-14. Wykorzystane za pozwoleniem.

cz. 2: Idź Pod Prąd 2010, nr 67 (luty), s. 10-11. Wykorzystane za pozwoleniem.

Źródło:idzpodprad.pl

Zobacz również

Popularne artykuły

Skip to content